Legendy Ashum

Historia upadku ludzkości

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

(472 rok) - Nadeszła zima - Ciągłe wojny na północy z kultystami - Uczeni wyruszają na ekspedycje - Ciągłe utraty ziemi na północy

#51 2015-04-07 19:41:11

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 37.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Podziemia klasztoru
Skull odkrył coś w rodzaju magazynu. Były tu różne wywary, eliksiry i tony gratów. Jedna z fiolek szczególnie zwróciła jego uwagę. Zawierała czerwoną substancję, przypominającą krew. Co było w niej takiego nadzwyczajnego? Substancja wrzała mimo, że nie była podgrzewana. Gdy Skull wziął do ręki ów fiolkę poczuł falę gorąca i o mało jej nie wypuścił. Gdyby substancja rzeczywiście okazała się krwią powiedzenie "wrząca krew" nabrałoby nowego znaczenia. Ba-dum tsss. Postanowił przywłaszczyć sobie to jak i kilka innych znalezisk.


Kilka dni później
Themo doszedł do siebie do takiego stanu, że mógł samodzielnie się poruszać. Choć jego kunszt walki pozostawiał jeszcze wiele do życzenia. Z jego obecnością postanowiono wkroczyć do tunelu. Ponowiono metodę, czyli znów wysłano jako pierwszy odział infiltracyjny pod dowództwem pułkownik Achaji. Po pokonaniu labiryntu korytarzy, o dziwo również pozbawionych wszelkich niebezpieczeństw, grupa rozpoznawcza dotarła do końca wędrówki. I tutaj również kończyło się ich bezpieczeństwo.

Offline

#52 2015-04-13 20:04:22

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 37.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Smocze góry
Szedł wolniej, coraz wolniej. Jego nogi zapadały się pod śniegiem, co utrudniało oraz męczyło go, a podróż tylko się przedłużała. Oczy również nie były w zbyt dobrym stanie, jednak pomimo tego, że był odziany na tyle by przetrwać temperaturę jaka tam panowała, to przez zmęczenie i pot mocno się rozgrzewał, przez co narażał się na negatywne tego skutki.
Jednak cel był już niedaleko i ciężki krok oraz oddech Art'a przybrał na energii wraz z drzewami, które już były pod jego nosem. Jego oczom, ku zdziwieniu, ukazał się obok drzew kamień nienaturalnie ścięty - wystający do góry prostokątny, wyszlifowany do łysa jednak nieco przeżarty przez mróz oraz cały w lodzie. Rzucał się w oczy, był z bliska nienaturalny.
Podszedł do kamienia zapominając o niedogodnościach, a gdy jego noga postała tuż przed kamieniem - wylądował w dole. Ziemia załamała się, cały śnieg oraz on sam wylądował na plecach.


Podziemia Klasztoru
Labirynt kończył się drzwiami - wielkimi, metalowymi, jednak ozdabianymi drzwiami, które prowadziły do następnego pomieszczenia. Grupa stanęła kilka kroków przed drzwiami, rozświetlając swoje twarze ich światłem, a w tym świetle ręka Themo wskazała drzwi.
Z grupy wyszedł Tallen i podszedł powoli, bez słowa do drzwi. Wyciągnął pochodnie ku nim, a wszystkim ukazał się widok drzwi w pełnej krasie - ozdoby były napisami, które tworzyły kręgi przed centrum ozdób, czym był znak pytajnika.
Tall niepewnie dotknął ozdób, a potem pociągnął do siebie drzwi, a te nieco się uchyliły, jednak coś to zakłóciło. Było to uderzenie, dziwny rodzaj wybuchu, a Tall powędrował w powietrze by wylądować na ziemi. Drzwi leżały teraz już obok niego. Wszyscy, cała grupa podbiegła do drzwi, a widok z pomieszczenie zamroził wszystkim krew. Było to coś, czego ludzkie oczy widzieć mogły tylko raz.
Smocze góry


Art otworzył oczy i jęknął z bólu. Pomimo tego, że śnieg zamortyzował upadek, to lądowanie na plecach w kilkumetrowym pomieszczeniu w dół nie było czymś przyjemnym. Po kilku minutach wstał i rozejrzał się wokoło, a był w dziwnym pomieszczeniu. Było ono niewielkie, wygrawerowane złotymi napisami, które mieniły się w świetle wpadającym do dziury. Wyglądały one niezwykle, a jednocześnie obco.
Gdy z trudem wstał, widok pomieszczenia był dla niego czymś niezwykłym. Podszedł do jednej z ścian i zaczął się im przyglądać, próbując zrozumieć znaki, ale jednak ani jeden z nich nie wydawał się mu znajomy. Stał tak, w przerażającym zapomnieniu o świecie, chwilowym ukojeniu, gdzie to ciekawość to zaspokoiła.
Jego chwilowe ukojenie ciekawością minęło i spłynął na rzeczywistość. Wiedział, że noc spędzi tu, a więc postanowił przeczekać noc w tym dziwnym pomieszczeniu, które okazało się również i zbawienie. Jedno z drzew, które rosło wykorzystał do pokrycia dziury pomieszczenia, by ją nieco zamaskować, ale jednocześnie czyniąc celowo je nieco nieszczelnym. W środku wywalił gruz oraz śnieg na bok oraz część na zewnątrz, a nad dziurą rozpalił małe ognisko.
W nocy nastała burza śnieżna i dopiero wtedy zrozumiał, że nie miał szans przeżyć na zewnątrz. Siedział w koncie, który był rozświetlany ledwo święcącym się ogniskiem, a przed nim leżała mapa z drogą, wszystko spisane krwią. Jego następny dzień miał go doprowadzić do celu.


Podziemia Klasztoru
W pomieszczeniu stała wielka, trzymetrowa postać, monstrualna, szeroka oraz bijąca od siebie aurą, jaka jest niespotykana na tym świecie. Jego ciało było nienaturalnie umięśnione, łapy kończyły się wielkimi zwierzęcymi pazurami, a jego twarz - jeśli ktoś by to tak nazwał - posiadała szczękę jakiej świat nie widział, a kończyły ją dwa wykręcone rogi.
Każdy się nieco cofnął widząc to, co stanęło przed nimi, jednak demon zrobił krok ku nim i wyciągnął rękę, gdy wtem Tallen wstał i leżąc od boku, spróbował zaatakować demona, jednak ten nawet nie musiał go dotykać - dziwna kula skumulowała się w jego łapie i tak szybkim ruchem wystrzeliła w Tallena, że nawet nikt nie potrafił ocenić dobrze sytuacji. On już leżał na ścianie nieprzytomny. Tak i odezwał się, donośnym, ciężkim, acz ludzkim głosem.
- Dlaczego Wy, ludzie, nie potraficie się poddać?
- Dlaczego Wy, demony nie potraficie tego zaakceptować? - odpowiedział szybko Skull, czując pewność w swoim głosie, co Demon szybko wyłapał. Można było nawet czuć nutę rozdrażnienia w głosie Skulla, co i to nie uszło uwadze demona.
- Jesteś marny człowieczku, taki pewny. Wy wszyscy byliście tacy pewni, ale nie sądziliście, że próba pokonania nas się skończy tak dla Was. Tym razem jednak wygramy. Zginiecie tu, jak i reszta świata - odpowiedział na ripostę, jednak nadal mówiąc tym samym tonem, jakby kompletnie nie zważając na stojących przed nim ludzi, a jednocześnie mówiąc do nich.
- Te słowa są puste. Nasza śmierć nie przyczyni się w żadnym stopniu do upadku ludzkiej rasy - powiedział Skull, jednak demon nie dał mu dokończyć
- Nie jesteś głupi, człowieczku, ale nie bądź naiwny, że to coś zmieni - tym razem nieco zmieniając ton, a dziwna aura wzmocniła się w powietrzu. W tym momencie Skull i Themo zawyli z bólu, upadli na ziemie, wijąc i rzucając się na ziemi.
- Moja skóra, ona... płoonie - w krzyku zawył Themo, jednak i Skull nie pozostał dłużny
- Moja ręką - zawył nie mniej głośnie, na co zareagowała Achaja oraz reszta grupy próbując im pomóc, jednak nagły atak bólu był spowodowany niewiadomą sprawą.
- Już rozumiem - powiedział demon, widząc sytuacje - jesteście jednymi z nich. Próbujecie wykorzystać naszą moc by z nami walczyć. Kiedyś... On przynajmniej zdobył moc honorowo. Nie to co Wy. Jesteście tymi głupcami, którzy są nawet gorsi od ludzi, z którymi walczymy. Giniecie z naszych rąk, próbujecie zdobyć naszą moc, a dalej myślicie, że jesteście nam łaskawi... - kończąc, wzmocnił jeszcze mocniej aurę otaczającą w pomieszczeniu, powietrze jeszcze bardziej zgęstniało, a ból, jaki przeżywali się wzmocnił


Smocze góry
Wstał o świecie. Słońce dopiero wstawało, jednak to co w nim wrzało nie pozwalało mu zaczekać. Wykorzystał zapasy, które zabrał i posilił się nimi. Węgiel wykorzystał do oczu, a część zostawionego drzewa do stworzenia rakiet śnieżnych, które pozwoliły mu na przemieszczenie się po śniegu. Gdy skończył, słońce już wpadało do nieszczelnego pomieszczenia. I tak wyruszył z pomieszczenia, które uratowało go i które było zjawiskiem jak najbardziej dziwnym. Tym razem jego droga była dużo łatwiejsza, a droga która miała go zaprowadzić do przeznaczenia okazała się łatwiejsza niż mu się wydawało. Wraz z zakończeniem mapy, szybko uporał się ze znalezieniem dokładniejszej lokalizacji - duże, wystające pomieszczenie wraz z wejściem raczej przyciągało uwagę od białego krajobrazu.
Przed wejściem ściągnął rakiety śnieżne i wszedł w zasypany, mały budynek z wejściem, który posiadał tylko jedną drogę - drogę w dół po schodach.
Gdy zszedł po schodach, jego światło, które rozświetlało drogę się skończyło. Nie miał pochodni, więc idąc przed siebie, a drogą cały czas prowadziła prosto, jedną rękę trzymał na mieczu, a drugą przed sobą. Tak i minęła godzina, a potem druga jego drogi. Był zmęczony już myślami jakie go dręczyły oraz napięciem, które cały czas szargały jego myśli, jednak przyszła i jego ulga, gdy w końcu coś poczuł, a po chwili usłyszał.
- Jesteś. Przyszedłeś za przeznaczeniem, pojemniku. Jednak za wcześnie - odezwał się głos, w ciemności, która po chwili rozświetliła się fioletową aurą i ukazała postać demona.
- Przeznaczenie przyszło w porę, by Cię zabić, tak jak zabiłeś ją! - powiedział Art, wyraźnie podnosząc ton i oddając się emocjom.
- Jesteś jeszcze słaby, ale gdy przyjdzie czas - nie zważając na słowa Art'a - będziesz silny.
- Ja.. - ścisnął zęby - ja... Cię zabije! Zginiesz tak samo jak zabiłeś ją!
- Musisz jednak trochę poczekać - kolejny raz zignorował Art'a, co prawdopodobnie oznaczało kompletne wyłączenie blokady u niego - jeszcze nie pora na to. Dlatego wróć, a gdy przyjdzie czas, odnajdę Cię - jednak te słowa, wraz z zakończeniem kompletnie go rozwścieczyły i wyciągając dwa miecze ruszył na demona, który o dziwo jedynie uniknął krzyżującego ataku ze strony Art'a. Jednak on nawet nie zauważył uniku, który zrobił demon.
- To bez sensu, pojemniku. Nie mogę Cię zabić, ale jednocześnie Ty nie możesz zabić mnie - spokojnie powiedział demon, w ogóle nie przejmując się rozwścieczeniem, jakie przeżywał chłopak oraz atakiem. On jednak uspokoił wrzące w nim myśli, by opanować sytuacje. Zauważył, że obecnie jest na przegranej pozycji i to, że porwał się na coś, co go przerasta. Szybko to pojął, jednak chciał zginąć tam lub wygrać za wszelką cenę.
- Dlaczego nazywasz mnie pojemnikiem? O co Ci w ogóle chodzi... Potworze - powiedział już spokojniej Art.
- Więc Ci wytłumaczę. Jednak już zostaniesz tu do czasu - nagle za plecami Arta pojawiła się znikąd ściana - bo widzę, że nie mogę ryzykować. Jesteś pojemnikiem. Ostatnią wolą upadłych bogów, moją wolą. Będziesz moim nowym pojemnikiem, by móc w końcu powalić ludzi. Jest nas sześciu. Bogów, których próbowaliście pokonać i wygnać, jednak walka skończyła się upadkiem wszystkiego. Wasz pierwszy król i chłopak z Ashum doskonale znali ryzyko, dlatego tak bardzo nie chcieli nas się pozbyć, jednak jeden z nich musiał, przez swoich własnych braci, musiał Was skazać na życie w takim świecie. Jednak nie wiedział, że to nadal nie zakończy pętli. Dlatego takich jak Ty jest sześciu, jednak i Wy nie pozostaliście bezbronni - nadal jest z Wami potomek bohatera. Wojna nadal trwa, pętla się nie zakończyła.
- Nie jestem żadnym pojemnikiem - wyrwał się Art.
- Jesteś. Myślisz, że dlaczego idzie Ci tak łatwo walka z nieumarłymi? Jesteś przeznaczony by nimi dowodzić, by walczyć jako bóg ciemności wraz z braćmi i pokonać ludzi, i sprowadzić naszą łaskę z powrotem na świat, a Ci którzy przeżyją - na nowo odbudują świat z naszą łaską. A Ty będziesz mógł w końcu zaznać spokój duszy, która odejdzie, a nie błądząc jak teraz.
- Czy wtedy... Spotkam wszystkie zmarłe osoby? - odpowiedział Art, już spokojnie.
- Tak. Dlatego podejdź, dam Ci ukojenie do czasu aż się zejdziemy - na co Art posłuchał bez słowa. Szedł wolnym, jednak pewnym krokiem do demona, który wyciągnął do niego dłoń. Był już przy nim, a gdy w łapie demona ukazała dziwny rodzaj aury, kuli, czegoś trudnego do opisania - w jego gardle znalazł się miecz Art'a. Demon nie miał czasu na reakcje, nie spodziewał się jej, a jednocześnie nie mógł go zabić. Mógł tylko uniknąć, a na to nie było czasu.
- Mam w dupie Was i ten świat. Nic go już nie uratuje - powiedział prosto w oczy do demona, który się cofnął i zawył głośno. I gdy w jego głowie znalazł się drugi miecz Art'a - upadł.


Podziemia Klasztoru
- O czym Ty... - powiedział skul, gdy wijąc się w bólu w jego głowie usłyszał głos - Dzięki tobie mój mistrz będzie o krok bliżej do uczynienia mnie istotą boską! Twój przyjaciel, Sef wraz z niektórymi innymi kultystami został obdarowany specjalnym darem przez naszego mistrza - Kultyści...
- Czas na Was - wyciągnął łapę mówiąc i celując w całą zgraje.
- Stój - zazgrzytał zębami z bólu, ledwo to mówiąc - ich życie za nasze.
- Wierzysz na to, że się zgodzę - jednak mówiąc to demon, wyraźnie atmosfera zrzedła, a ból nieco ustąpił. Nagle demon zrobił się bardzo dziwnie niespokojny, jakby przestraszony i dokończył nagle - dobrze. Upoluj ich wszystkich i przynieś każdą głowę tutaj. Jednak musisz przyjść wraz z tym człowiekiem obok Ciebie - wskazał na Themo - a jeśli nie, to sprawię, że będziecie ból w Waszych ciałach nigdy nie ustąpi - a tym samym prawie całkowicie ustępując bólowi, jaki towarzyszył im.
- To dobra układ - powiedział Themo - wrócimy tu.
- A teraz wynoście się stąd i zabierajcie go - wskazując na leżącego Tallena.

Offline

#53 2015-04-13 21:11:54

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 37.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Podziemia klasztoru
Skull: Jedno pytanie.
Demon: Masz czelność je zadawać?
Skull zignorował groźbę.
Skull: Jak ich odnajdę?
Demon nic nie powiedział, ale Skull usłyszał jego odpowiedź. Usłyszał nieludzki głos w głowie. "Szukaj smoczych czerepów".
Skull: Themo, pomóż mi z nim.
Wzięli obydwaj Tallena pod ramiona. Gdy tylko wyszli z pomieszczenia, nie wiadomo kiedy drzwi ponownie pojawił się na swoim miejscu. Ale oni mieli już dość wrażeń.
Themo: Mamy przesrane.
Skull: To mało powiedziane.
Jednak kiedy znaleźli się w zabezpieczonych terenach podziemi nie zastali tam nikogo. Fenora, uczonych ani reszty żołnierzy.
Achaja: Gdzie Fenor i reszta?
Skull: Może poszli się przewietrzyć?
Themo: A w tej bajce były smoki? Przecież ten dziadek robi obliczenia przez sen. Miałby się przewietrzyć kiedy ma tu taką kopalnie złota? Nie ruszyłby się stąd choćby kobieta zaoferowałaby mu anal...
Achaja: Themo!
Zawołała zła Achaja.
Themo: No co?
Skull: Przed chwilą czułem jakby umierał. Ostatnią rzeczą jaką chce słuchać jest twoje chamskie poczucie humoru Themo.
Themo: Co w związku z tym?
Skull: Zamknij się.


Klasztor
Kiedy wyszli na dziedziniec czekała ich niemiła niespodzianka.
Achaja: Fenor!
Skull: Staruszek!
Themo: Skurwiel!
Skull, Achaja i reszta grupy spojrzała się na Themo.
Themo: Przecież wszyscy dobrze wiedzą o kim mówię!
W sumie dopiero teraz ujrzeli w tłumie Antrasa. Wraz z Zangiem i jego wojownikami wzięli na zakładników uczonych. Nie było widać reszty żołnierzy co oznaczało, że prawdopodobnie już nie żyli.
Skull: Przecież on...
Antras: Zginął? Niestety, moje zdolności przekraczają wasze wyobrażenia.
Zang: Odłóżmy na bok plotkowanie. Oddajcie to co odnaleźliście w podziemiach. Jeśli nie, starzec i reszta umrze.
Fenor: Nie róbcie tego!
Zang bezlitośnie chwycił Fenora za brodę i podciągnął do siebie.
Zang: Przymknij się stary pierniku, ale zaraz będziesz tak zwęglony jak prawdziwy piernik.
Achaja: Słuchać co mówią.
Pułkownik chciała ratować uczonych. Wtem...
Antras: Chwilka! Kobieta? Nie zrozumcie mnie źle.
Wyszedł na środek w teatralny sposób niczym herold do ludu. Czego miał się bać? Noża w plecy?
Antras: Kobieta dowodzi?
Achaja: Masz z tym jakiś problem? Kiedy twoja głowa turlała się po ziemi nie słyszałam sprzeciwu.
Antras: Twardy charakter.
Spojrzał na Zanga.
Antras: Bierzemy ją.
Skull: Że co?!
Skull z oburzenia aż puścił wciąż nieprzytomnego Tallena. Themo nie był na to przygotowany więc śpiący wojownik runął na glebę.
Themo: Uprzedzaj następnym razem, jeśli kurwa łaska.
Zang: Antrasie, nie przesadzaj. Potrzeba więcej niż twardego charakteru by przeżyć ciąże.
Antras: O mojej matce mówili tak samo. A jednak dotrwała.
Zang: Nosicielka pół-demona musi być jeszcze uzdolniona fizycznie.
Antras: Więc sprawdź ją.
Zang zamyślił się na moment po czym dał gest głową swoim wojownikom. Trzech z nich wystąpiło.
Zang: Kobieto! Rób co karzemy albo poleje się krew niewinnych!
Themo: Oby to był gwałt, oby to był gwałt.
Skull spojrzał się gniewnie na Themo.
Themo: Każdy ma swój fetysz.
Zang: Stań do walki z tą trójką. Zwyciężaj lub giń!
Achaja wystąpiła na przód.
Skull: Achaja...
Achaja: Milcz!
Antras: Ha, ha, ha! Dobrze, dobrze! Grzeczna dziewczynka. Mój ojciec lub taki. Spodobasz mu się.
Zang: Nie oszczędzać jej! Atakować by zabić!
(Tutaj jest miejsce gdzie Themo jutro wstawi opis walki)
Ostrze zakreśliło łuk i przeszyło ciemność wewnątrz kaptura wojownika. Brukowany dzieciniec ubarwił się krwią i mózgiem wojownika Zanga. Jednak śmierć jednego kosztowała Achaję zbyt dużo sił. Nie miała już ich wystarczająco by dalej walczyć. Jeden z ostałej trójki zamachnął się tarczą zderzając ją prosto o czerep wojowniczki. Upadła.
Antras: Chyba jednak nic z tego nie będzie.
Zang: Trzeba było się tak nie nastawiać.
Spojrzał na dwóch wojowników, którzy stali nad Achają niczym kat nad skazańcem.
Zang: Wykończyć ją!
Ostrze włóczni zalśniło w powietrzu. Tak samo jak krew, która wystrzeliła z odciętej ręki jej właściciela. W chwili kiedy spuszczał dłoń z ostrzem, natrafił na stal Skulla, która oddzieliła mu kończynę od reszty ciała. Drugi nie zdążył zareagować kiedy brzeszczot Themo przeszył mu skroń.
Antras: Zabi...
Zang: Czekaj!
Zatrzymał rozkaz zabicia uczonych. Po chwili sam był pomiędzy Themo a Skullem. Themo szybko odpadł po ciosie w świeżo zabandażowane rany. Skulla złapał z gardło i uniósł nad ziemią.
Antras: Na co mam czekać? Kobieta okazał się słaba.
Zang: Pociąganie za sobą innych aż na śmierć to również żadka cecha charakteru. Przekonałeś mnie. Brać ją!
Achaja chciała stawiać opór, jednak szybko jeden z ludzi Zanga ogłuszył ją ciosem w skroń, a drugi przełożył ją sobie przez ramię zabierając ją. Ktoś z żołnierzy krzyknął "Atak" i wywiązała się walka. Kilku uczonych straciło życie. Wśród bitewnej zawieruchy Zang wciąż trzymał Skulla w żelaznym uścisku.
Zang: Nie igraj z ogniem, człowieczku!
Po czym cisnął nim o kolumnę. Podszedł do leżącego. Dopiero teraz Skull ujrzał przy jego pasie czaszkę, niewiele mniejszą od ludzkiej. Wyszeptał sam do siebie.
Skull: "Szukaj smoczych czerepów."
Zang: Przepadnij w czeluściach piekła!
Powiedziawszy to zdjął swą maskę, ukazując coś nieludzkiego. Zamiast ust miał żuwaczki. A skóra., z której były zrobione nie przypominała ludzką, a bardziej tę, którą widzieli u demona w podziemiach. Jednak zanim Skull zdążył powiedzieć coś jeszcze, z paszczy kultysty wynurzył się ognisty podmuch, który go pochłoną. Zang założył maskę na twarz.
Zang: Wycofać się!
Po niespełna minucie na dziedzińcu znów panowała cisza.

Offline

#54 2015-04-14 18:41:16

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 37.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Smocze góry
Art stał nad ciałem demona, które całe wrzało i nie przestało świecić. Wiedział, że moc jaką posiada demon nadal była w nim. Nie mógł ryzykować - musiał się jej pozbyć. Rozświetlony sugestywnym fioletowym światłem bijącym od demona pochylił się ku niemu i wyciągnął oba miecze. Nie miały one na sobie żadnej krwi, nie miały na sobie żadnego śladu. Oglądnął on ostrze, zdziwiony przyglądnął się dokładniej ciału demona, które przy zbliżeniu widać było jak drgało.
Gdy przyglądał się ciału, zauważył serce demona. Z tego miejsca najmocniej biły również drgania magiczne, a to było prawdopodobnie tym, co szuka.
Jednak przed tym wszystkim przyłożył miecz do rogu i długo rznąc mieczem upiłował róg, który zawiesił na pasie. Po tym przyłożył dokładnie miecz do serca, tak by pchnięcie było idealne.
- Co Ty uczyniłeś pojemniku. Skazujesz tym nawet własnych braci na przeg... - powiedział ciężko demon, jednak nie zdążył dokończyć. Miecz wsunął się bardzo ciężko w ciało i przebił serce. Art musiał włożyć w to dużo siły.
- Nikt nie wygra tej wojny - odpowiedział Art. Jednak nie mógł powiedzieć nic więcej. Wraz z przebiciem, powietrze nagle zgęstniało tak, że nie dało się oddychać i po kilku sekundach dziwne magiczne smugi zaczęły wirować, tańczyć, uciekać, jak błędne ognie. I tak nastąpił wybuch, a moc wyparowała.

Offline

#55 2015-04-26 03:14:18

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 42.0.2311.90

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Pustkowia


Achaja odzyskiwała przytomność. Przed oczami nadal miała smugę krwi, która wytrysnęła z rozciętej tętnicy jednego z kultystów. Powoli kojarzyła fakty. Przypominała sobie atak kultystów na klasztor. To, jak wszyscy stanęli do walki. To, jak stoczyła pojedynek z wrogiem. Jego siłę i szybkość. Dotknęła rany na przedramieniu powstałą wskutek złego bloku. Jeszcze się nie zasklepiła. Potem ciemność. W jej skroniach przestał pulsować ból po uderzeniu. Zaczęła się rozglądać.
-Antras, wybudziła się. Może się nada?
-Prawda, jest silna. Ale to już mój ojciec oceni.

Klasztor


-No kurwa pięknie.
Themo chodził nerwowo po placu. Uczeni zajmowali się pakowaniem rzeczy. Podjęto decyzję o opuszczeniu klasztoru.
-Trzeba ruszyć w pościg!
Wtrącił się wściekły Skull.
-Nie. Bierzesz tego łebka i odprowadzacie ocalałych. Misja zakończona.
-O czym ty mówisz?
-O tym co musimy zrobić.
-Musimy odbić Achaję!
-Aż tak ci na niej zależy?
-...
-Niech ci będzie. Nie przeszkadzam w próbie samobójstwa.
-Chcę też się zemścić na nich za upokorzenie. Z resztą, nie wiadomo gdzie oni teraz są!
-Zmierzają do Skywood. Jeśli chcesz ich zaatakować to trzeba się przygotować. Nie mamy dużo czasu, dlatego wracajcie do Bastionu.
-A ty?
-Ja zostaję tutaj.
-Pojebało cię?
-A kto powiedział, że jestem normalny? Wbrew pozorom więcej zdziałam tutaj.

Offline

#56 2015-04-26 13:45:07

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 37.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Klasztor
Skull: Themo, jesteś być może najlepszym wojownikiem jakiego znam, ale za cholerę nie znasz się na polityce. Achaja jest tylko żołnierzem. Myślisz, że co się stanie jak wrócę do Bastionu? Uklęknę przed królem, ja dezerter, i poproszę go by skierował całe swoje siły na Skywood z powodu porwania jednego żołnierza? Błazen królewski by się nie powstydził takiego dowcipu. Jeśli Achaja dotrze do Skywood zostanie stracona na zawsze.
Zaczął siodłać konia.
Themo: Więc po prostu pojedziesz na swym wiernym rumaku, w lśniącej zbroi, niewinnej niewieście na ratunek?
Skull: Powinieneś był zostać bardem lub bajkopisarzem.
Themo: A co ze świeżakiem?
Skull: Będzie tylko kulą u nogi.
Dosiadł wierzchowca.
Skull: Jak chcesz tu siedzieć i czekać, aż demon pod nami cie zabije, proszę bardzo. Ja ruszam za Achają, a przy okazji zasiekam tylu demonicznych kultystów ilu się da. Najwyżej zginę. I tak jest to lepsze niż ponowny kontakt z tą kreaturą.


Pustkowia
Zang: Nie może uciec. Nogi nie są jej potrzebne.
Andras: Hej! Mój ojciec nie dostanie jakiejś beznogiej kaleki!
Zang: Zabezpieczyć się trzeba.
Chwila zamyślenia.
Andras: Przypiecz jej nogi swoim oddechem. Do sylwestra się zagoi, a póki co będziemy mieć pewność, że nie ucieknie o własnych siłach.
Zang: Jak sobie życzysz.
Po czym zdjął maskę i zaczął spełniać rozkaz.

Offline

#57 2015-04-26 23:57:57

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 42.0.2311.90

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Klasztor


-Ona wróci żywa. Ty też się o to postaraj.
Rzucił na pożegnanie odjeżdżającemu Skullowi. Odwrócił się i rozejrzał po uczonych gotowych już do wymarszu.
-Skull nie poprosi o to króla, ale ty Fenorze tak. Do zobaczenia.
Nikt nie próbował wnikać w powody tej decyzji. Przeżyli już zbyt dużo i byli już gotowi do opuszczenia klasztoru. Kilka niedobitków, którzy ocaleli byli gotów chronić pozostałych przy życiu. Zebrali najważniejsze księgi i wyjechali przez bramę zostawiając Themo w środku.

Pustkowia

Achaja zacisnęła usta. Nie chciała pokazywać bólu. Jeśli mają ją uważać za silną, sama musi taka być. Gdy lekko wstała by zobaczyć ranę z jej kieszeni wysunęły się zwoje, które wpadły w oko jednemu z kultystów. Natychmiast je wyszarpał i zaniósł do Andrasa. Ten zobaczył na nich tajemnicze symbole. Podobne miał wytatuowane Themo. Tak, to były te zwoje, które Achaja znalazła w podziemiach i nie zdążyła przekazać Themo.
-Niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć kobieto.
Podarł zwoje bez otwierana ich i strzępki wyrzucił na pobocze, gdzie utknęły w śniegu.

Offline

#58 2015-04-28 19:19:05

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 37.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Pustkowia
Temperatura była coraz niższa. Za około dwa dni zaczynały się granice Skywood. Kultysta stojący na pobliskim wzgórzu musiał nacieszyć się ciepłym powietrzem tak długo jak tylko mógł. Jednak ciężko oddychać gdy w twoich płucach tkwi bełt.
Skull: Zwiadowca?
Kultysta: Niech Plaga cie pochłonie psie! Pfu! Kiedy ty tu stoisz, mój brat rusza w stronę mistrza Zanga i Andrasa.
Skull: Brat? Czyli tylko jeden? Dobrze.
Podszedł do konia po czym odpiął coś od siodła. Rzucił pod nogi konającego kultysty ludzką głowę, świeżo ściętą.
Skull: Upewniłeś mnie, że nie było trzeciego.


Dalej
Na spotkanie grupie Zanga i Andrasa wyszło na spotkanie trzech jeźdźców.
Jeździec: Mistrzu Zangu, mistrzu Andrasie.
Zang: Odział zwiadowczy Sefa.
Jeździec: Co skłoniło szanownego mistrza do opuszczenia swojego posterunku.
Zang: Pilna sprawa. Ale dobrze, że przypomniałeś mi gdzie moje miejsce.
Położył rękę na ramieniu Andrasa.
Zang: Muszę wracać na mój posterunek i pilnować granic. Weź kobietę i dwóch moich ludzi.
Andras: Dobrze. Zabiorę kobietę do Sefa, gdzie odpocznie. Potem prosto do Skywood.
Zang: Uważaj na siebie.
Andras: Jeszcze się przecież spotkamy.
Nie wiedział, jak bardzo się mylił.

Offline

#59 2015-05-10 09:51:06

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 37.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

SALA OBRAD, OKRĄGŁY STÓŁ


Wielka sala obradowa położona w centralnym budynku bastionu, na samej górze, a na jej środku wielki okrągły stół. Wydawało by się, że symbolizuje on równość między wszystkimi, jednak to krzesło króla było tym największym i ozdobionym. Okna w pomieszczeniu były niewielkie i umiejscowione tylko z jednej strony budynku, cała sala była więc pogrążona w ciemności.
Po chwili jednak puste pomieszczenie przerwał dźwięk otwieranych drzwi, a stół rozświetlił się świecami, które rozdarły półmrok panujący w pomieszczeniu. Jednak i świece pokazywały jak okrągły stół nie jest równy - nie każda świeca rozświetlała miejsca równo.
Rozległ się tym razem dźwięk kroków. Pierwsi weszli uczeni, a za nimi dwóch generałów oraz prawa ręka króla. Zasiedli na swoje miejsca, każdy z nich znał miejsce przy stole.
Brakowało jednak jednej osoby - króla.
Panującą niezręczną cisze przerwał jeden ze strażników, który z hukiem wleciał do sali.
- Wstańcie, król idzie! - zawołał strażnik, a za nim był już król. Odwołał strażnika i zasiadł na miejscu. Zmarszczył brwi i rzekł.
- Mała rada się skończyła - powiedział, nie dając sobie przerwać - księgi klasztorne przyniosły rewolucje. Świat w jakim żyjemy nie jest takim, jakim powinien być. Te informacje nie mogę wyjść na świat. Sprowadzą tylko chaos! - ciągnął nieprzerwanie i wolno król.
- Panie - odezwała się prawa ręka króla, Tobin, tajemniczy nikomu nieznany człowiek, poza królem - wystarczająco czekali - dokończył Tobin, patrząc na króla, a ten przytakując dokończył.
- Według ksiąg klasztornych żyjemy w świecie całkowicie innym niż był on kiedyś. Światem kiedyś rządzili bogowie, a na świecie panowała magia. Ludzie odchodzili po śmierci na zasłużony odpoczynek - nie wracali! Świat musi się zmienić na taki, jakim powinien być. Dlatego będziemy walczyć o każdy płomyk nadziei! - skończył i popatrzył na Tobina.
- Nadzieją jest dla nas Skywood - powiedział Tobin - jest on swego rodzaju przekaźnikiem. Może być dla nas odpowiedzią na wiele pytań, może być dla nas nowym światem - dla nas to wielka szansa. Przerywamy walkę z kultystami oraz budowę muru. Będziemy od tej chwili zbierać zapasy, a wraz z odwilżą wyruszy kolejna zwiadowcza ekspedycja ku Skywood, by zbadać sytuacje. A ja sam będę nią dowodzić.
- Ale Ty? Doradca króla? - wyrwał się jeden z generałów.
- Tak, on będzie dowodził - zgromił król generała.
- Panie, Skywood jest w całości przejęte przez plagę. Jak chcesz tego dokonać? - dopowiedział jeden z uczonych, był on jednak jednym z tych ważniejszych, co widać było po miejscu jakie zajmował.
- Dlatego wysłany zostanie zwiad - odpowiedział mu Tobin, nie czekając na króla - a wraz z nim zaplanujemy odbicie Skywood i utrzymanie.
- TO NIEMOŻLIWE! - odkrzyknęło kilka osób, a sala zaczęła wypełniać się głosami sprzeciwu.
- Możliwe - uderzył król w stół, a ogień na świecy zakołysał się - nie możemy po takim czymś się poddać. Musimy stworzyć nowy, lepszy świat! - kończąc, głosy przycichły zostawiając tylko małe szepty - zrobimy to - a wszyscy w tym geście zaprzestali nawet po chwili szeptów i nastała chwilowa niezręczna cisza, którą kolejny raz przerwał doradca.
- Generałowie już teraz zajmą się planami dotyczącymi Skywood, a uczeni dobiorą mi ludzi. Najlepszych ludzi. Jednak sama ekspedycja odbędzie się bez was - mówiąc to, usłyszał od razu głosy sprzeciwu, na które od razu zareagował - czas na badanie miasta będzie, gdy je odbijemy - tym razem niewiele to pomogło, zaczął panować zgiełk głosów sprzeciwu. Tobin popatrzył się na króla, a ten powiedział już ostatnie zdanie.
- Szczegóły poznacie pojedynczo - powiedział gasząc swoją świece - radę uznaje za zamkniętą.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
porno - polishliferp - emergencyrescuert - cheatforgames - smoczebractwostali