Legendy Ashum

Historia upadku ludzkości

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

(472 rok) - Nadeszła zima - Ciągłe wojny na północy z kultystami - Uczeni wyruszają na ekspedycje - Ciągłe utraty ziemi na północy

#1 2015-02-10 14:55:29

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Nadeszła oczekiwana zima. Ludzie jednocześnie się jej boją, ale i widzą w niej nadzieje, ponieważ nieumarli są znacznie słabsi. Kolejna z ekspedycji nabiera rozpędu, jednak wojny na północy ciągle trwają, a kultyści rosną w siłę. Jednak teraz może ludzie chodź trochę odetchną od najgorszego, może teraz zastaną trochę spokoju.


1.jpeg


Nadchodzi czas zmian?

Offline

#2 2015-02-11 03:19:34

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.111

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Nowy Bastion
Siedziba uczonych


Jeden z mędrców przy renowacji archiwum odnalazł stare akta. I to nie jedne. Zanosił te opatrzone czerwoną pieczęcią do najwyższego, by ten je przejrzał. Jednak jedno z nich było specyficzne. Opatrzone samymi królewskimi insygniami. Przekartkował. W środku znajdowały się portrety i opisy najznamienitszych osobliwości, jakie były w historii. Część z nich była uważana tylko za miejsce legendy, jednak teraz zostały odkryte dokumenty potwierdzające ich żywot. Rad z tego białego kruka ruszył do gabinetu najwyższego, by zaprezentować mu znalezisko. Tamten już siedział załadowany papierami. Gdy tylko zobaczył co mu zostało przyniesione rzucił wszystko na bok i zaczął przeglądać znalezisko.
-Mistrzu, czy to, co myślę?
-To akta największej wyprawy do klasztoru! Ważna część naszej historii. Myślałem, że spłonęły w wielkim pożarze, lub zaginęły podczas Wielkiej Rewolucji, jak większość dokumentów.
-Czyli dowiemy się dokładnego przebiegu wyprawy?
-Obawiam się, że nie. Są tutaj akta dotyczące przygotowań. Mamy informacje o Themo, wielkim wojowniku. I równie wielkiej Achai. Skull? Myślałem, że to bajka. A jednak ta tajemnicza postać chodziła po naszej ziemi. Mamy tutaj dane odnośnie składu, zaopatrzenia, planowanej trasie. Jest nawet stara mapa tego klasztoru.
-A jak przebiegała ta ekspedycja?
-Sam chciałbym wiedzieć. Na pewno musiała być ciekawa...

150 lat wcześniej
Bastion
Pierwszy pierścień


Muzyczka dla chillu
Niebo było jeszcze czyste, nie licząc sporadycznych chmurek. Słońce było nisko, mimo to dało się odczuwać obniżenie temperatury. Biały śnieżek, który spadł w nocy zdążył już stopnieć pod wpływem porannego słońca. Na dziedzińcu pierwszego pierścienia panował niespotykany dotąd zgiełk. A to wszystko związane z ekspedycją. Tłum najważniejszych osób, oraz zwykłych gapiów był skupiony naokoło centrum. Gromada osiodłanych koni i wozy pełne prowiantu stały i czekały na wymarsz. Gromadka elitarnych strażników uzbrojona po zęby już siedziała na swych wierzchowcach. Zjawili się uczeni z Fenorem na czele i zapakowali jakieś księgi i zwoje na wóz. Tam załadowała się też dwójka starców. Młodsi wsiedli na przygotowane ogiery. Radni rządzący miastem osobiście nadzorowali przygotowania. Gdyby byli jeszcze na świecie bogowie, zapewne i kapłani by im błogosławili. I przy wyruszeniu nie mogło ich zabraknąć. Gwar przerwał stukot kopyt. Na dziedzińcu pojawili się najważniejsze postacie tej wyprawy. Achaja na swej białej klaczy. Zwróciła na siebie wzrok wszystkich mężczyzn i nie tylko. Swą dumną postawą wprawiła wszystkich w zachwyt. Za nią Skull na czarnym rumaku sprawił, że i tak już luźno trzymające się szczęki, opadły niemal wszystkim zgromadzonym. Stanęli na czele szeregu, jakby to oni mieli poprowadzić, nie tylko ekspedycję, ale i całą armię ku wielkiemu zwycięstwu z przeważającym wrogiem. A wrogiem była plaga. Właśnie oni mieli rozpalić płomień nadziei, który przegoni noc pełną strachu i lęków. Ktoś tam stwierdził, że wszystko gotowe i mogą wyruszać.
-Zaraz, nie brakuje nam kogoś?
Stwierdził Fenor wyglądając na Themo, którego przecież sam zwerbował. Wtedy zjawił się i on. "Gwiazda" całej wyprawy. Oczywiście wszystko musiał zrobić po swojemu mając między pośladkami rozkazy i zalecenia. Jego wejście było najmniej majestatyczne. Wjechał na burym koniu ciągnąc za sobą muła obładowanego kolejnymi towarami. Szczęki widzów powróciły na swoje miejsce. Gdzieś w tłumie rozległy się szepty, lecz i je miał we wszelakim poważaniu.
-Możemy już jechać?
Achaja przewróciła oczami. Fenor pożegnał się ze zgromadzonymi i wygłosił przemówienie.
-Zgromadzeni tutaj. Właśnie podejmujemy się ważnej misji. Misji, która może odmienić losy świata. Jak wiecie, daleko na północy jest ważne miejsce. Miejsce gdzie zapewne znajdują się odpowiedzi. My je odnajdziemy! Przedzierając się przez zaspy, hordy nieumarłych i prawdopodobnie zastępy kultystów. Jednak specjalnie dobraliśmy ekipę, by wyruszyli sami najlepsi. Ta ekspedycja mimo trudności jest skazana na sukces!
Themo nie wytrzymał i wyciągnął zza pazuchy skórzaną paczuszkę. Otworzył nią i wyciągnął skręta tytoniowego. Przemowy mało go interesowały. Od słów wolał czyny. Włożył skręta do ust. Wyciągnął krzesiwo i przystawił paczuszkę do fajki. Potarł krzesiwem o wbudowaną skałkę. Iskry posypały się na bibułkę. Themo przeciągnął powietrze i czerwony żar pojawił się na końcu skręta. Zaczął unosić się mały dymek. Wojownik zaciągnął się nim, by potem wypuścić z płuc smugę dymu.
-Jak już mówiłem napotkamy pełno przeciwności losu na swej drodze. Jeśli ktoś teraz się wycofa nie zostanie uznany za tchórza lub dezertera. Teraz podejmujecie najważniejszą decyzję w swym życiu. Wyruszacie z nami, albo zostawiacie wasze życia tutaj.
Nikt jednak się nie wycofał. Wszyscy wiedzieli co ich czeka i stali nieruchomo. Tłum widząc ich odwagę zaczął wiwatować. Fenor uspokoił ich gestem dłoni i dał rozkaz wymarszu. Na to czekali. Natychmiast jeźdźcy popędzili ostrogami swoje konie i stukot kopyt zabrzmiał w pierwszym pierścieniu. Zgromadzeni nie mogli się powstrzymać i wiwatowali na cześć odważnych wojowników i uczonych, którzy podjęli się zmienić losy świata. I tak wrzawa dopiero ucichła, gdy zamknęły się wrota pomiędzy pierwszym a drugim pierścieniem.
Równie mężnie i majestatycznie kroczyli drugim pierścieniem wywołując nie mniejsze zamieszanie. Ludzie wychodzili z domów. Dzieci przepychały się by ich zobaczyć. Droga przed nimi stawała się pusta, by zrobić dla nich miejsce. Bramy się otworzyły i przeszli do kolejnego pierścienia.
W trzecim pierścieniu zainteresowanie było mniejsze. Taki konwój niemal nikogo tam nie obchodził. Jednak ci, co go widzieli byli pod wrażeniem. Żaden rzezimieszek nie odważył się podejść. Tam nieco przyspieszyli tempa, by nie iść jak jakaś parada równości. Droga mijała im w milczeniu. Zabudowania robiły się coraz rzadsze, a droga coraz bardziej błotnista. Szli tak na północ. Mijali już wielki mur. Niemal wszyscy odwrócili się, by prawdopodobnie, po raz ostatni zobaczyć Bastion. Swoje miasto, swój domy, niekiedy rodziny które zostawili.

Offline

#3 2015-02-11 13:56:08

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Przed Bastionem
Skull zatrzymał wierzchowca.
Achaja: O co chodzi?
Themo: Stchórzyłeś?
Skull zignorował Themo, któremu najchętniej dałby w mordę za takie pytanie.
Skull: Chwila. Widzę go.
I w istocie. W ich kierunku zmierzał samotny jeździec. Po kilku minutach dołączył do reszty.
Skull: Spóźniłeś się. Ominęły cię wiwaty mężczyzn i jęki kobiet. Tallen? Dobrze zapamiętałem?
Jeździec uspokoił konia.
Tallen: Nigdy nie lubiłem pożegnań.
Themo: To nie ten, którego przyprowadzili wtedy zakutego do siedziby uczonych?
Achaja: I ten, który został aresztowany?
Skull: Może kiedyś. Teraz jest członkiem Czaszki Umarłego. Pamiętaj chłopcze, twoja przeszłość przestała istnieć, a teraźniejszość jest ważniejsza od przyszłości.
Themo: Czemu on? Nie masz tam u siebie lepszych?
Skull: Niech się wykaże. Wróci jako prawdziwy, zahartowany wojownik lub w worku.


Kilka dni wcześniej
Tallen został przyprowadzony w kajdanach do siedziby uczonych.
Strażnik: Pan Skull?
Skull: Tak?
Strażnik: Ten dezerter ponoć ma do pana wiadomość.
Tallen: Jaki zaraz tam dezerter?
Skull: Mów.
Tallen: Hej, nie szukam problemów. Przysyła mnie młody.
Skull: Nightmer?
Tallen: Właśnie! Chce wiedzieć co z tobą, ale ja widzę, że traktują cie tu po kurewsku.
Za te słowa strażnik dał Tallenowi w mordę.
Tallen: Nie znacie się na żartach?
Skull: Dezerter, tak?
W dyskusje wciął się brodacz.
Uczony: Co tu się dzieje?
Skull: Każ tym ludziom puścić chłopaka.
Strażnik: Że co?
Uczony: Hę?
Skull: Wynająłeś mnie, prawda? Więc chcę wziąć ze sobą na tą wyprawę jednego z moich.
Uczony: Ale on nie należy do twojej gildii. Prawda?
Skull: Może i jesteś uczonym, ale nie wszechwiedzącym. Przyjąłem go kilka dni temu i chcę go na wyprawie.
Uczony: Skoro tak mówisz. Puścić go.
Zwiedzeni strażnicy puścili Tallena, zdjęli kajdany i wrócili na swoje stanowiska. Uczony również postanowił zająć się swoimi sprawami.
Tallen: Dzięki. Nie mogę uwierzyć, że to łyknęli.
Skull: Łyknęli prawdę.
Tallen zrobił minę mówiącą coś w stylu "Co kurwa?".
Skull: Od teraz jesteś Czaszką Umarłego.
Wyją spod płaszcza kopertę i wręczył nowemu członkowi bractwa.
Skull: Przekaż ten list reszcie swym braciom. Za kilka dni masz się stawić na wyruszeniu wyprawy. Zrozumiano?

Offline

#4 2015-02-13 13:00:32

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Cela, nieznane miejsce
- Mam plan - odrzekł cicho Art do Patty
- Art, oszalałeś?
- Patrz - pokazał Art klucz - uciekniesz podczas mojej walki na arenie. Dziś szykują mi coś specjalnego, bo wszyscy się tam zbierają. Masz szansę, a ja ją wykorzystam tuż po Tobie.
- Ale... jesteś pewny, że dasz radę? Jak się potem odnajdziemy?
- Kieruj się do Bastionu i zadeklaruj się na mnie.
- Nie jestem pewna...
- To jedyna szansa!
Nagle do więzienia przyszli po niego strażnicy i wzięli go jak zawsze. Art był całkiem innym człowiekiem niż kilka miesięcy temu. Przeżył tu rzeczy, które normalny człowiek nie miałby szans. Jednak do tej pory nie znał celu Kultystów. I jak zawsze zaprowadzili i zrzucili go na arenę, jednak teraz obchodzili się z nim delikatniej niż kiedyś. Wokół areny zebrali się wszyscy. Czuł w powietrzu coś większego.

Offline

#5 2015-02-14 02:33:59

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.111

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Droga do klasztoru


Karawana jechała bez większych przeszkód. Do tej pory niemal każdy milczał. Jedynie uczeni wymieniali się teoriami odnoście klasztoru. Themo postanowił przerwać ciszę i zszedł z konia. Podszedł do muła i odczepił od bagażu lutnię. Wrócił do wciąż idącego stępem konia i wsiadł na niego. Spojrzał na Skulla. Pamiętał jego "występ" na fortepianie. Brzdęknął strunami.
-Możesz przestać być takim palantem?
-Przepraszam pani pułkownik, ale te trzy gwiazdki na ramieniu nie dają ci prawa mnie obrażać.
-Ty cały czas kogoś obrażasz. Mówił ci ktoś, jakim dupkiem jesteś?
-Tak, wszyscy których eskortowałem.
-Nie wiem kto cię wychował.
-Ja też nie. Pięć lat temu ocknąłem się w Skywood. Kiedy nieumarli szukali schronienia przed zimą zmuszeni byliśmy uciekać. Do Bastionu dotarłem tylko ja, więc musiałem radzić sobie sam. A, że jedyna robota do której się nadaje i mam chęci to walka z tymi nieumarłymi zacząłem robić jako ochroniarz.
-I pod jego ochroną nikt nigdy nie zginął.
Wtrącił się Fenor.
-Skywood? Nie mów, że przylazłeś stamtąd aż tutaj!
-Była zima. A po drodze było nawet sporo zabudowań, więc miałem schronienie i niekiedy zapasy.
-Panno Achajo, szczerze mówiąc to Themo ma największe doświadczenie z nieumarłymi. Nikt z nas nie przeżyłby powyżej tygodnia poza miastem.
-Dzięki dziadek.
Achaja obrażona zwolniła konia i zrównała tempo ze Skullem. Themo nie chcąc ciągnąć dalej takiej rozmowy brzęknął strunami i zaczął śpiewać grając do piosenki.
https://www.youtube.com/watch?v=dE-vX9eU7hw

Offline

#6 2015-02-14 19:25:17

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Droga do klasztoru
Achaja: Mam pytanie.
Skull: Jesteśmy teraz partnerami. Pytaj.
Achaja: Czym się zajmowałeś po odejściu z oddziałów specjalnych, a zostaniem zabójcą.
Skull nie patrzył się na nią. Jednak teraz jego czerwone ślepia zwróciły się w jej stronę.
Skull: Poszukiwałem prawdy.
Achaja: A gdzie, jeśli można wiedzieć?
Skull zaśmiał się krótko.
Skull: Prawdy nie można znaleźć w ciepłym domku, będąc otoczony murem Bastionu. Około miesiąc spędziłem na terenach poza cywilizacją.
Achaja: Nieumarli i kultyści się nie wpychali w poszukiwania?
Żart Achaji rozbawił Skulla.
Skull: Oczywiście, przytaczali się pod nogi niczym niechciane psy. To był długi miesiąc. Ale to lubię. Wyzwanie, adrenalina. Życie zabójcy również nie jest bezpieczne. Ryzyko jest moim kompanem, z którym nie chcę się rozstawać.
Achaja: Więc ten miesiąc był tylko dla "zabawy"? Test swoich możliwości?
Skull: Ależ oczywiście, że nie. Mówiąc, że poszukuję prawdy nie chodziło mi o poznanie swoich zdolności. Chodziło mi o prawdziwą prawdę.
Achaja: I odnalazłeś ją.
Skull: O tak. Odnalazłem i wziąłem sobie do serca Pani pułkownik.
Achaja: Achaja. Sam mówiłeś, że jesteśmy od teraz partnerami.
Skull jakby się zakłopotał. Szybko zmienił temat.
Skull: Spotkałaś kiedyś jakiegoś Mędrca?
Achaja: Kilku. Jednak wnioskując po czaszkach jakie nosili nie byli wysoko postawieni.
Skull: To zrozumiałe. Najwyższą rangą Mędrcy siedzą pod ziemią w swoich kryjówkach. Mogę czyich zwierząt były to czaszki?
Achaja: Kilka bizonów i małp. Jak zapewne wiesz, najwyżsi Mędrcy noszą czaszki lwów. O co konkretnie chodzi?
Skull: Spotkałem kiedyś pewnego Mędrca. A mówiąc "spotkałem" mam namyśli, że nie zabiłem.
Achaja: Czytałam twoje dane. Ponoć każdą misję związaną z kultystami wypełniałeś do końca.
Skull: Z tym nawet nie skrzyżowałem mieczy. Nie zanotowanego tego, bo spotkałem go podczas moich poszukiwań, o których już wspominałem. Skończyło się tylko na wymianie zdań.
Achaja: Jaką nosił czaszkę?
Skull: I tu cie zaskoczę. Nie była to czaszka zwierzęcia, które już chodzi po tych ziemiach.
Achaja: Jakiś wymarły gatunek?
Skull: Wymarły to mało powiedziane.
Achaja: Powiesz czy nie?
Skull: Słyszałem o tych istotach tylko z bajek, ale gdybym miał wybierać przysiągłbym, że dzierżył smoczą czaszkę.
Achaja jednak spojrzała na Skulla z niedowierzaniem.
Achaja: Ale wiesz, że smoki to takie duże skrzydlate istoty?
Skull: Ta czaszka była rozmiarów ludzkiego czerepu. Kryjówki kultystów sięgają głęboko pod ziemią. Nie zdziwiłbym się gdyby odnaleźli szczątki żyjących wieki temu smoków.
Achaja zrozumiała, że Skull jest cholernie poważny w tym co mówi.
Achaja: Jak się nazywał ten Mędrzec?


Kilka lat wcześniej
Krew zabitych kultystów już wsiąknęła w ziemię. Czerwona posoka, nie tylko przyozdobiła ziemię, ale też płaszcz Skulla.
Mędrzec: I co teraz, kiedy znasz prawdę?
Smocza czaszka przyozdabiała jego głowę.
Skull: Jestem zmęczony po walce z twoją strażą a ty jesteś wypoczęty. Zdaję się, że masz nade mną przewagę. To chyba ja powinienem się spytać "I co teraz, kiedy znam prawdę?".
Mędrzec: Jesteś niczym zwierzę człowieku. Ale nie byle jakie zwierzę. A mi szkoda zabijać tak dobre okazy.
Skull: Czyli mogę odejść?
Mędrzec: Tylko ze względu na okoliczności. Następnym razem potraktuję cie jak rzadki okaz. Zamknę w klatce i pozwolę oglądać innym.
Skull: Cóż za łaskawość. Mogę wiedzieć komu ją zawdzięczam?
Mędrzec: A jak brzmi nazwa owego okazu?
Skull: Skull.
Mędrzec: Ulthus.

Offline

#7 2015-02-15 03:49:06

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.111

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Droga do klasztoru

Karawana jechała dalej. Już dawno minęli ostatnią wioskę. Świadczyło to o szybkim tempie, jakie narzucił Fenor. Według jego obliczeń w takim tempie za niecałe trzy dobry dotrą do celu. Zapasów mieli na osiem dni, co dawało im dwa dni na eksplorację. Oczywiście liczył to wszystko ignorując przeciwności losu.
-Słońce zachodzi. Akurat widzę schronienie.
W oddali pojawiła się samotna chatka.
-Czy to dobry plan? Nie wiemy co tam się kryje.
-Ale ja wiem. Prawdopodobnie nieumarli, którzy skryli się tam przed mrozami. Noce są zbyt zimne by nocować na zewnątrz. Póki mamy okazję gościmy się w środku.
Podjechali pod chatkę. Themo pierwszy zsiadł z konia i obejrzał wejście. Na drzwiach były ślady pazurów. Zajrzał przez okno. W środku leżało kilka ciał. Wyjął z kieszeni opaskę i zawiązał sobie na czole zasłaniając prawe oko. Dzięki temu mógł teraz widzieć w ciemnościach, co będzie bardzo przydatne w nadchodzącej walce.
-Achaja, Skull. Idziecie ze mną. Trzeba zrobić porządek.
-Róbcie co mówi.
Powiedział Fenor potwierdzając jego rozkazy. Wywołani wojownicy zeszli z koni i stanęli za Themo, który już czekał przed drzwiami z wyciągniętym mieczem. Kopniakiem otworzył drzwi nie patrząc na to, że wystarczyło tylko nacisnąć klamkę i delikatnie popchnąć. To obudziło ofiary plagi. Themo zauważył drabinę w dół.
-Ja zejdę do piwnicy, wy zajmijcie się tymi.
Skull i Achaja oparli się plecami do siebie i dobyli broni. Nieumarli już wstali i ruszali do ataku.
Themo za ten czas zeskoczył na dół. Dzięki tatuażowi na oku widział dokładnie wnętrze, a w nim czterech nieumarłych. To było proste. Doskoczył do jednego z nich i skośnym cięciem pozbawił głowy. Zrobił półpiruet i wbił ostrze w pierś kolejnego. Wyciągnął w jego stronę lewą dłoń i magicznym pchnięciem zrzucił z miecza. Odchylił broń za siebie trafiając w łeb kolejnego. Truchło upadło na ziemię po raz drugi tracąc życie. Themo odwrócił się i rzucił mieczem w następnego, nadciągającego nieumarłego. Oczywiście celował w słaby punkt, czyli mózg. Będąc pozbawionym chwilowo ostrza ściągnął z pleców swój łuk i nałożył strzałę na cięciwę. Wycelował w ostatniego niedobitka, który wstawał po odepchnięciu go za pomocą pseudo-magii. Pocisk trafił w oko przygwożdżając go do tej ściany. Piwnica oczyszczona. Zebrał swój miecz i strzałę. Był ciekaw jak tamci poradzą sobie na górze.

Offline

#8 2015-02-15 12:25:49

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Arena, nieznane miejsce
Art stał na środku areny, jednak w powietrzu ciągle coś czuł. Przybrał postawę bojową. Jednak nie tylko tym zaprzątał sobie głowę.
- Dała sobie radę - mówił do siebie w myślach - zaczęła już, czy nie? - nie dawał sobie spokoju - musisz się skupić, Art. Skupienie - próbował ochłonąć - skupienie! - mimowolnie się zamyślił.
To było dla niego zgubne. Nagle zza tunelu krat było słychać wybuch, a potem za kilka sekund leżał przy ścianie. Krata go przygniotła.


Bastion, siedziba dowódcy
- Nie wrócił już kilka miesięcy. Można go skreślić z listy, misja zostaje uznana za nieudaną - powiedział dowódca do kilku członków rady, którzy potwierdzili jego słowa.
- Zastanawia mnie jednak - wtrącił jeden z członków rady - dlaczego wysłałeś tak młodego i nowego wojownika na tak ważną, i tak skomplikowaną misję. Nie uważałeś, drogi dowódco, że to przekraczało jego kompetencje?
- Nie. Coś musiało pójść nie tak - odpowiedział jakby zły.
- Zastanawiające jest, co w tym dzieciaku jest takiego, że w niego tak wierzyłeś...
Pozostała długa cisza. Po chwili obrady zostały zakończone. Art oficjalnie został uznany za zmarłego, a misję za nieudaną.


Arena, nieznane miejsce
Kraty przygniotły i przyblokowały całe jego ciało. Na szczęście osłonił ciało i nie ma złamań. Mógł uniknąć tego, jednak się zamyślił. Jednak odgłosy tła od razu przyciągnęły jego uwagę, a były to ryki, głos jak z piekieł oraz krzyki umierających. Spojrzał również na otwór w arenie - gdzie jego przeciwnik?

Offline

#9 2015-02-16 18:03:19

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Chata
Gdy Themo wrócił na górę, umarlaki były sprzątnięte. Achaja stała opierając się o stół,a Skull siedział na krześle w dłoniach trzymając czerep umarłego.
Skull: Kiedy umrzemy nie będziemy lepsi od nich. Staniemy się tylko zagrożeniem ludzkości, które trzeba będzie usunąć, nie zważając na to co zrobiliśmy za życia.
Rzucił głowę Achaji, która złapała czerep.
Achaja: Możesz pomarzyć o zostaniu jednym z nich. Po śmierci zniszczą nasze ciała.
Powiedziawszy to wyrzuciła głowę przez otwarte drzwi. I usłyszała jak ktoś upada. Skull wyjrzał przez okno.
Skull: Dobry cel.
Słowo "czołem" idealnie określało relacje Tallena z trupią głową, przez którą leżał na ziemi i obmacywał pulsującą głowę.
Achaja: Wybacz.

Offline

#10 2015-02-23 00:53:06

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.115

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Chata


Z piwnicy wypadły cztery ciała nieumarłych, dopiero potem wyszedł Themo.
-Wywalcie te ciała z chaty i spalcie na zewnątrz. Chyba, że ktoś jest nekrofilem, ale wtedy nie będę z nim spał pod jednym dachem.
Żołnierze wzięli się do roboty. Jedni wynosili ciała i ustawiali je na stos, inni przygotowywali posłania w środku. Uczeni rozdzielali zapasy i prowadzili przygotowania do jedzenia. Gdy już wszystko było gotowe, a stos trupów płonął na zewnątrz cała ekipa zasiadła do posiłku.

Offline

#11 2015-02-23 21:41:51

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Chata
Wszyscy zasiedli do grochówki. Stół nie mógł jednak pomieścić wszystkich dlatego część jadła na kanapie, inni na fotelu, inni na schodach, a jeszcze inni na stojąco. Tylko Skull zaszył się strychu wraz z Tallenem.
Themo: Nie ufam mu.
Achaja: Ja tobie również.
Themo: Ja przynajmniej nie chciałem cie zabić.
Achaja: Nie chciał mnie zabić!
Themo: Pewnie! A ostrze było tylko na pokaz.
Do sprzeczki wtrącił się Fenor, który nie mógł prowadzić obliczeń przy takim hałasie. Tak, pracował nawet jedząc.
Fenor: Jeśli te kłótnie nie będą miały wpływu na naszą ekspedycję to proszę byście kontynuowali ją na zewnątrz.


Strych
Tallen skończył posiłek, kiedy Skull go jeszcze nawet nie zaczął. Strych był pusty więc siedzieli na podłodze.
Tallen: Nie jesteś głodny?
Skull: Zjem w swoim czasie. Przejdźmy do rzeczy. Przekazałeś list reszcie?
Tallen: Yup.
Skull: Venom dał ci "to"?
Tallen: Chodzi ci o te flakony z niebieską breją? Mam je.
Tallen wyciągnął ściągnął torbę, którą nosił na sobie i przysunął ją do Skulla. Ten natychmiast ją otworzył po czym sprawdził jej zawartość. Wyciągnął mały flakon z niebieską substancją. W torbie było tego o wiele więcej.
Tallen: Nie będę cie pytał co to jest choć nie ukrywam, że mnie to ciekawi.
Skull: To? Potęga i słabość. Życie i śmierć.
Po chwili wyciągnął spod płaszcza igłę medyczną. Odkorkował flakon, położył go na podłodze. Delikatnie zamoczył igłę w substancji.
Tallen: To jakiś narkotyk? Nie mów mi, że jesteś ćpunem.
Skull: To nie narkotyk, choć bliżej mu do niego niż myślisz.
Kiedy substancja była już w igle wyciągnął swoją martwą dłoń. Zdjął naramiennik i odwinął bandaże ukazując zgniłe mięso. Wbił w nie igłę i wstrzyknął zawartość. Po wszystkim schował cały sprzęt. Wyjął jeszcze jedną fiolkę i wręczył ją Tallenowi.
Skull: Ta jest dla ciebie. Każdy członek Zakonu otrzymuje jedną.
Tallen: Mam to sobie wstrzyknąć?
Skull: Nie. Daję ci to byś to wypił kiedy przyjdzie ostatnia chwila.
Tallen: A konkretnie?
Skull: Nie mam czasu by wyjaśniać. Po prostu zapamiętaj jedno. Zażycie tego będzie równe ze śmiercią, dlatego użyj tego tylko wtedy kiedy nie będziesz mieć już nic do stracenia.
Tallen: Zapamiętam.
Skull: A teraz idź do reszty. Chcę w końcu zjeść kolacje. Nie muszę ci chyba mówić byś nie wspominał o tym co przed chwilą widziałeś?

Offline

#12 2015-02-26 21:11:19

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Arena, nieznane miejsce
Art próbował się wydostać. Myśli nie dawały mu spokoju. Co się tam dzieje?
Krzyki cichły, jednak ryk nadal pozostawał słyszalny, jednak znacznie mniej częstotliwie. Cały czas próbował się wydostać, dość mozolnie, ponieważ był zablokowany przez kratę, skały oraz ziemię. Jego paznokcie były całe zakrwawione z kopania w ziemi. Jego próby szły bardzo mozolnie, a ze względu na jego sytuacje były w jego głowie jeszcze wolniejsze, wydawały się trwać wiecznie. Gdy krzyki ucichły prawie całkowicie, ten był już prawie wolny, wystarczyło jedynie kopnąć kratę.


Bastion, pierwszy pierścień, 20 lat wcześniej
- Gromarze - krzyknęła matka - idą tu strażnicy!
- Jasna cholera... Musiała nadejść ta chwila, kochanie, oni...
- Nie! Nie zgadzam się - krzyczała z rozpaczy, mierząc ostro wzrokiem męża - Nie i koniec!
- Uspokój się - podchodząc, obejmując żonę oraz słysząc pukanie do drzwi.


Arena, nieznane miejsce
Art rzucił się w stronę schodów, złapał miecze, wszedł szybko na górę. Jego oczom ukazał się widok, jaki nigdy by mu się nie śnił w koszmarach. Widok, który pierwszy raz w życiu doprowadził go do tak sprzecznych uczuć - żalu, złości, nienawiści, rozpaczy, strachu - widok, który zmroziłby każdego, ale na serce Art'a podziałał z podwójną mocą. Wielki potwór monstrualnych rozmiarów, demonicznej postawy, czegoś nie z tego świata przebił na wylot Patty, który ostatnim tchem spojrzała na niego. Jego nogi drżały, jego ciało nie mogło się ruszyć, stał jak kłoda i mógł tylko się patrzyć, jak demon wyciąga swoją wielką demoniczną łapę z brzucha, który przebity na wylot ofiarował natychmiastową śmierć i upadek na ziemie Patty. Demon, stwór, nie wiedział sam czym to jest tylko spojrzał na Art'a, zignorował go i podszedł do póki skalnej, i przyłożył wielką łapę do ściany, a ta rozpadła się ukazując powierzchnie. Demon szybko zniknął w białej mgle, jednak wtem Art usłyszał głos. Był to Ulthus.
- Wracaj - krzyczał w stronę demona wielki mędrzec - wracaj demonie! WRACAJ I WALCZ!
Art spoglądnął wzrokiem, który nikt nie potrafiłby określić jakim, co oznaczającym na mędrca.
- Ty... przeżyłeś. Wiesz co to oznacza? - powiedział do Art'a
- Twoją śmierć - odpowiadając bez wahania Art.

Offline

#13 2015-02-26 21:37:47

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Arena, nieznane miejsce
Ulthus: Nie rozśmieszaj mnie dzieciaku. Nie jesteś godzin by...
Nagle Ulthus przestał. Art rozszerzył oczy. Jego wróg unosił się nad ziemią, ale nie o własnych siłach. Jakaś czarna postać trzymała go za kark. Po krótkiej chwili postać zrzuciła Ulthusa na Arenę.
Teraz Art widział go dobrze. Był to wielki kolos w czarnej zbroi. Olbrzym miał ponad dwa metry. http://artfiles.alphacoders.com/479/47974.jpg
Postać: Może i nie był godzien, ale ty zniżyłeś się do jego poziomu.
Ulthus szybko zebrał się na nogi.
Ulthus: Ale Mistrzu...
Mistrz: Cisza!
Jego głos był niczym uderzenie młota.
Mistrz: Śmierć twoich braci jest twoją winą! Odpokutuj ją! Zabij chłopaka albo od razu rzuć się na moje ostrze!
Ulthus skłonił głowę niczym karcone dziecko.
Mistrz: Co do ciebie chłopcze...
Art nagle się otrząsnął.
Mistrz: Całe to zamieszanie z powodu takiej błahostki. Jednak dowiodłeś swej wartości w moich oczach. Jeśli zabijesz tego nieudacznika zapewnie ci, że dożyjesz przyszłości.

Offline

#14 2015-02-27 00:33:50

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.115

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Chata na pustkowiach


Wszyscy zjedli posiłek i wyznaczono warty. Słońce zaszło za horyzont i nastały ciemności. Jedyne źródło światła stanowiła pochodnia przed domem. Jej przebłyski wpadały przez okna. Niebo było ciemnie jak noc. No bo w sumie była noc. Księżyc i gwiazdy był przesłonięte przez czarne chmury.
Na zewnątrz był lekki mrozik. Dzięki niemu wartownicy nie byli senni. Jeden z nich siedział na ziemi i ostrzył swój miecz. Drugi natomiast chodził w kółko i wypatrywał zagrożeń. Było to trudne. Liche światło utrudniało wypatrywanie nieumarłych lub kultystów. Byli więc wyczuleni na każdy odgłos. Bardziej ten, który był na nogach. Kręcił się niespokojnie i trzymał dłoń na rękojeści. Ten drugi był spokojny i przywoływał nadpobudliwego partnera do porządku.
W chacie wszyscy pogrążyli się w głębokim śnie. Nawet Fenor spał wycieńczony całodniową wędrówką. Jedynie Themo kręcił się z boku na bok. Męczyło go jakieś dziwne uczucie. Niepokój. Czuł, że coś dziwnego się dzieje. Wstał i wziął swoje bronie. Cicho przekradł się do drzwi. Starał się nikogo nie zbudzić. Jednak swe oczy otworzyła Achaja i nie wstając obserwowała kompana, który wyszedł.
-Panowie, idźcie spać. Ja przejmę wartę. Dziś nie zmrużę oka.
Żołnierze posłuchali i wrócili do domku. Zaczęli się przygotowywać do spania starając się nikogo nie obudzić, lecz nie szło im to dobrze. Achaja wstała i podeszła do okna wypatrując Themo.
Themo wyciągnął zza pazuchy paczkę skrętów. Wyjął jednego i odpalił go od pochodni. Przeszedł kawałek i stanął w miejscu. Wpatrywał się w jednym kierunku. Trzęsącą się ręką włożył papierosa do ust i napełnił płuca dymem tytoniowym. Jedynie te ruchy odróżniały go od nieumarłego.

Offline

#15 2015-02-27 17:06:28

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Arena, nieznane miejsce
Stał, patrzył się na wielką postać. Sam nie wiedział co czuł, sam nie wiedział dlaczego, ale również zeskoczył. Szybko przybrał postawę bojową z szałem w oczach, zmierzając Ulthusa wzrokiem, jednak tego nie wzruszał ten widok.
- Wiesz - nagle przerwał cisze Ulthus - to ja Cię stworzyłem jako idealne narzędzie na plagę. To ja stworzyłem najpotężniejszego wojownika przeciwko pladze, jednak... walka z nimi, a z ludźmi to nie to samo. Wszystko miało być inaczej... Jednak znajdę następnego takiego jak Ty, znajdę następnego z "nich", a wtedy to my będziemy decydować o losie świata!
- Zamkniesz się już? - przerwał Art, ruszając na Ulthusa.


Cela, nieznane miejsce, kilka miesięcy wcześniej
- Oni stają się dla mnie coraz łatwiejsi, ja... Ja zaczynam rozumieć co próbują zrobić kultyści - powiedział Art do Patty - oni próbują zrobić ze mnie idealną broń. Jednak ja... ja będę dla nich bronią obusieczną.


Arena, nieznane miejsce
Ulthus wyciągnął swój metalowy obustronny kostur i szybko zablokował pierwsze cięcie w biegu, które zadał Art, zrobił to bez najmniejszego trudu, szybko zrobił piruet z kosturem i cisnął stroną ostrza w plecy Art'a, który kontrując wypadł z równowagi i musiał odskoczyć. Był zdziwiony szybkością mędrca, uprzytomniał sobie, że nie może go lekceważyć i że jego słowa są prawdą. Walka z nieumarłymi to jedno, a ludźmi to drugie. W głowie musiał obmyślić plan, który pozwoli mu to szybko zakończyć. W końcu... był jeszcze jeden z nich.

Offline

#16 2015-03-01 16:02:51

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Chata
Stojąc na nocnej warcie Themo spostrzegł Skulla siedzącego na dachu chaty. Jednak istniała zawsze opcja, że to fajka zaczyna mu mieszać w głowie. Postanawiając się upewnić wszedł na dach. Nie, nie wszedł do środka i przez okno na dach. Wspiął się.
Themo: A ty co? Za bociana robisz?
Skull: Miły jak zawsze. Bez obrazy ale nie powierzyłbym swego życia tym ludziom choćby za cały Bastion.
Themo: Dlatego ja pilnuję tylko siebie.
Skull: Pod tym względem jesteśmy podobni. Wiemy, że możemy polegać tylko na sobie.
Themo zawahał się przed następnym pytaniem
Themo: Czy ty... Też czułeś to dziś w nocy?
Skull: Jak diabli. Odkąd opuściliśmy Bastion moja ręka boli jak nigdy. Ale dzisiejszej nocy... O mało się nie przekręciłem.
Themo: Mnie pieką tatuaże. Czy to ma związek z jakąś magią?
Skull: Nie trzeba być uczonym by powiązać to z Plagą. Ale nie znam się na tym. Powinieneś powiedzieć o tym Fenorowi.
Themo: Mam nadzieję, że to nie zakłóci naszej wyprawy.
Na te słowa ton Skull stał się bardziej entuzjastyczny.
Skull: A ja wręcz przeciwnie. Gdzie adrenalina i emocje, kiedy wszystko idzie zgodnie z planem?
Themo: Ja mam inne plany.
Skull: Zapewne nie do ujawnienia
Themo: Znaleźć kilka odpowiedzi.
Skull: O sobie sprzed więcej niż pięciu lat?
Themo: Widzę, że czytałeś akta. Nie podoba mi się, że każdy ma swoją teczkę.
Skull: Tyle po nas pozostanie. Za kilkanaście, kilkadziesiąt, a może kilkaset lat, jeśli ta wyprawa przyniesie ludziom chwałę, a inni będą chcieli się czegoś dowiedzieć o jej uczestnikach, zajrzą po prostu do teczki.
Themo: Nie zależy mi na tym.
Skull: Nie masz na to wpływu. Akta tej wyprawy oraz jej uczestników są teraz w archiwach Bastionu i pozostaną tam już na bardzo długo.
Themo: Jednak nie ma tam tego, czego szukam.
Skull: Skoro mowa o Bastionie. Co sądzisz o naszej Pani pułkownik?
Themo: Brak jej doświadczenia z plagą.
Skull: A mimo tego jest tu z nami. Czemu więc wybrano akurat ją?
Themo: Nie wiem i nie wnikam. Przynajmniej jest na co popatrzeć.
Skull: "Popatrzeć" powiadasz? Sądzę, że źle byś skończył powiedziawszy jej to prosto w twarz.
Themo: Dlatego na razie tylko patrzę.
Skull był tak rozbawiony, że aż zaczął się krztusić.
Skull: "Na razie"? Mam się bać?
Themo: Ty odczuwasz strach?
Skull: Strach jest ludzkości potrzebny. Dzięki niemu człowiek walczy szybciej, uderza mocniej. Bez tego bodźca jesteśmy słabi.
Themo: To ma jakąś fachową nazwę, ale chuj z tym.
Skull: Dokładnie Themo. To moje motto. "Chuj z tym, żyje się dalej."
Themo: Miło, że chociaż w tym się zgadzamy.
Po tym zapadła cisza. Jednak po chwili Skull postanowił ją przerwać.
Skull: Obserwują nas.
Themo: Wiem.
Skull: Pociesza mnie, że choć jedna osoba na tym zadupiu nie jest ślepa i głucha.
Themo: Nie mogę być. Inaczej już bym nie żył.
Skull: Powinniśmy informować Acahję?
Themo: Rób jak chcesz. Lepiej się znasz na wojskowych i ich rozkazach.
Skull: Czyli lepiej nic nie mówić.

Offline

#17 2015-03-01 18:38:20

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Arena, nieznane miejsce
Stał zastanawiając się jak podejść pewnego siebie przeciwnika. W głowie rodziło mu się wiele scenariuszy, jednak postanowił wykorzystać swój najlepszy ruch. Ruch, który pozwolił mu odbić nawet strzałę. Ruszył, zrobił mylący cios od dołu, a potem swój ruch. Jego cięcie było dokładnie takie samo, jak odbijając strzałę, z dwóch stron, krzyżując ręce, dwa miecze i jeden cel - odsłonięte gardło. Miecze zaświstały, rozległ się brzęk metalu. Skontrował. Odskoczył.
- Teraz czas na mnie! - powiedział Ulthus, wyraźnie pewny siebie ruszając na Art'a. Następna minuta była wypełniona dźwiękiem brzękania metalu, kontrowania ciosów. Wiedział, że mała dekoncentracja może skończyć się dla niego źle. Nagle Art odskoczył mocno w tył.
- Wiem - powiedział do siebie Art - obserwowałeś mnie codziennie.
Art ruszył teraz całkiem inaczej na Ulthusa. Dokładnie tak, jak nie powinno się ruszać na kogoś, dokładnie tak jak w szkole by go za to skarcono, dokładnie tak jakby zginął szybko w pierwszym lepszym starciu, osłaniając cały swój bok i całą równowagę używając do ataku. Przeciwnik się zdezorientował dziwnym atakiem, Art zadał cios z całym impetem. Cios przeszył nieco szaty, jednak został skontrowany, a miecz wypadł mu z ręki, lekko szybując w górę i wbijając się w ziemie. Ulthus się zaśmiał, Art odskoczył, jednak wiedział, że to był jakiś sukces i to, że miał racje. Art jednak teraz przybrał inną postawę, z jednym mieczem, a Ulthus ruszył ku niemu. Ruchy jego teraz były dla przeciwnika dużo mniej przewidywalne, dużo bardziej na jego korzyść, jednak nadal nie mógł go dopaść. Nie mógł sobie już jednak pozwolić na walkę, która i tak już jest dłuższa niż powinna, i która powinna się już dawno dla niego źle skończyć. Przycisnął go wtem do przodu z parowaniem, w stronę gdzie rozegrała się akcja z jego ruchem. Przeciwnik zrobił tak, jak Art chciał, a gdy był już dokładnie w miejscu, w którym chciał, zaatakował bardzo podobnie jak z jego najszybszym atakiem. Zrobił zmyłkę, Ulthus się usmiechnął, Art wykonał krzyżujący dłonie ruch i... Złapał miecz z tyłu za nim ciskając go dwoma. Przeciwnik przygotował się na jeden, nie zauważył w walce drugiego miecza za nim. Jeden zablokował, drugi przejechał po jego gardle.
- Tyyyyyyy! Arghh - dławiąc się krwią, próbując jakby powstrzymać wysysający jego życie atak. Art kopnął go, poleciał w tył na plecy, a po chwili znalazł się w kałuży krwi. Nie wydał ostatniego słowa.


Cela, nieznane miejsce, kilka miesięcy wcześniej
- On będzie pierwszy - powiedział Art mierząc ostro Patty, jakby chciał pokazać jak wiele pewności jest w nim - to jego zabije pierwszego, uwalniając nas!
- Wiem do czego ten człowiek jest zdolny... Posieka Cię, nim do niego się zbliżysz. Art, proszę Cię, przestań więc... Najważniejsze jest, by się stąd wydostać. I tyle.


Arena, nieznane miejsce
Spojrzał w stronę mistrza, jakby szukając odpowiedzi na pytanie  - co teraz? - pomimo tego, że ją znał. Wyszedł z Areny, stanął naprzeciwko Mistrza. Wiedział, że pokonał Ulthusa, ponieważ ten nie dawał z siebie wszystkiego.
- Czas teraz byś zajął jego miejsce, odbudował to, co tu jest teraz - powiedział groźnie Mistrz.
- Nie mam takich zamiarów. Odchodzę z tego przeklętego miejsca.
- Naprawdę sądzisz, że Ci na to pozwolę? - odpowiadając jeszcze groźniej
- Nie - odwracając się od Mistrza - ale wrócę kiedyś by Cię zabić.
- Idź Art, ja się nim zajmę - usłyszał głos starca zza Mistrza.
- Tyyy? Jeszcze Ulthus trzymał Cię żywego? - odpowiedział Mistrz zdziwiony.
- Idź już... idź...
Art odwrócił wzrok w ich stronę i wyszedł. Przysiągł się zemścić. Jednak to co zobaczył po wyjściu, wcale go nie pocieszyło. Stojąc na półce skalnej widział śnieg. Wszędzie śnieg. I ruiny Skywood. Teraz wiedział dlaczego nigdy nie odnaleziono tej kryjówki.

Offline

#18 2015-03-01 19:31:18

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Skywood
Nagle Art zza pleców Arta dało się słyszeć jęk. Odwrócił się, a to co zobaczył go wstrząsnęło. Olbrzym szedł w jego stronę z mieczem opartym na barku. Na ostrzu zaś, przeszyty na wylot znajdował się starzec. Mistrz wykonał zamach mieczem zrzucając ciało starca pod nogi Arta.
Mistrz: Nie nazwę go głupcem. W takim wieku mógł zginąć w każdej chwili. Jego życie nie miało już żadnej wartości, więc nic dziwnego, że postanowił się poświęcić.
Art nic nie odpowiedział.
Mistrz: A co do ciebie. Ulthus był ślepcem, skoro nie spostrzegł twego wzroku. Jesteś niczym bezpański pies. Nie masz pana ani nikogo komu by na tobie zależało. Na nic mi się nie przydasz. Powinienem cie zabić od razu.
Założył miecz na plecy i zdjął hełm. Śnieżny wiatr zaczął rozwiewać długie krucze włosy.
Mistrz: Jednak nie jestem niewdzięcznikiem. Zabijając te ścierwo Ulthusa wyświadczyłeś mi przysługę. W nagrodę, pozwolę ci żyć.
Potem zrobił coś czego Art się nie spodziewał. Co go zszokowało. Przyłożył palce do twarzy po czym wyłupił se oko z oczodołu. Rzucił gałkę oczną Artowi.
Mistrz: Na pamiątkę. Będę ci mieć "na oku".
Zaśmiał się potężnie z własnego dowcipu.
Mistrz: Na oku. Łapiesz? Oczywiście, że łapiesz.
Oczodół zaczął się wypełniać białą substancją, która po chwili odnowiła oko. Mistrz z powrotem przywdział swój hełm i zaczął wracać do środka.
Art: Imię.
Zatrzymał się.
Mistrz: Hę?
Art: Imię ułatwi mi odnalezienie cie.
Mistrz: By mnie zabić? Ha! Wielu przed tobą próbowało. Artorias. Zapamiętaj to imię mój "przyszły zabójco".
Powiedział to po czym zniknął w ciemnościach.

Offline

#19 2015-03-01 22:28:15

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.115

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Droga na północ


Wszyscy zebrali się i po uprzednim spakowaniu ruszyli w dalszą drogę. Do Themo podjechała Achaja.
-Ty spałeś w nocy?
-Mam złe przeczucia.
Zbył ją tą krótką niby odpowiedzią. Pułkownik mimo to próbowała podtrzymywać rozmowę.
-Jakie przeczucia? Wszystko idzie zgodnie z planem.
-Na razie tak. Ale to nie zmienia faktu, że coś złego czeka.
-W klasztorze? Skąd wiesz?
-Daleko na południu. Czuję to.
-Nie pytam w jaki sposób. Skoro to daleko, to nie zagrozi naszej misji.
-Teoretycznie.
Na tym rozmowa się skończyła. Jechali tak prawie pół dnia. Gdy gęstwina lasu zaczęła się robić większa zza drzew wyleciała strzała, która ugodziła jednego z żołnierzy. Wszyscy dobyli broni i zebrali się na równe nogi. Achaja wraz z pozostałymi żołnierzami zebrała się wokół uczonych, których mieli ochraniać. Themo wypatrywał łucznika. Zauważył niewielki ruch w koronach drzew. Miał wyjmować swój łuk, ale pojawiło się więcej przeciwników. Mieli prowizoryczne zbroje i bronie w kiepskim stanie. Ale była ich około dziesiątka. I nie wiadomo ile siedzi ukrytych. Zaczęli między sobą rozmawiać.
-Konwój. Co robi taki konwój tak daleko na północy.
-Zabijamy kultystów.
Odparł krótko Themo.
-Mają spore zapasy. A zima ciężka. Przydadzą nam się.
-Panowie, możemy się podzielić. Nie ma potrzeby przelewać krwi.
Fenor próbował jakoś załagodzić spór.
-Dużo starców. Nie lubię was. Macie niedobre mięso. Ale ci żołnierze. Dobrze umięśnieni. Będziemy mieć zapasy na zimę.
-Kultyści i kanibale. Nie ma co gadać. Do ataku.
Rzekł spokojnie, jednak nikt nie zrobił ani ruchu. Wszyscy czekali mając napięty każdy mięsień.

Offline

#20 2015-03-01 23:54:35

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Droga na północ
Skull: Rozumiem, że nikt nie chce zacząć. Dobrze więc.
Powiedziawszy to błyskawicznie wysunął ukrytą mini kusze i przeszył bełtem czaszkę jednego z kanibali.
Kanibal: Zabić ludobójców.
Tak. Zaleciało hipokryzją. Rozpętało się piekło. Achaja wraz z większością żołnierzy skupiła się na ochronie uczonych. Z przodu walczyli głównie Themo, Skull i Tallen. Kiedy Themo wyjął swój miecz z ciała ludojada, nie zauważył, że jeden z nich zeskoczył na niego z drzewa.
Skull: Nad tobą!
Powiedziawszy to rzucił mu naładowaną kuszę. Mimo, że były to tylko dwa słowa Themo od razu po złapaniu kuszy wystrzelił i zabił spadającego. Na ziemie spadły martwe zwłoki. Nie mając czasu ani bełtów na przeładowanie rzucił zbędną kuszę i znokautował jednego z kanibali, który próbował zajść Skulla od tyłu. Tallen szybko dobił powalonego. Mimo, że się ledwie znali działali w idealnej synchronizacji.
Achaja: Chronić uczonych!
Te słowa przyczyniły się do następnego rozwoju wypadku. Skull nigdy nie zamierzał na tej wyprawie ryzykować dla kogoś życie. Jednak resztka jego żołnierskiej części nakazała mu wykonać rozkaz. Chronić uczonych za wszelką cenę. Dlatego kiedy jeden z kanibali wystrzelił strzałę w stronę Fenora, głupi zaryzykował i spróbował odbić pocisk w locie. Nie trzeba chyba mówić jak się to skończyło.
Skull: Cholera... jednak nie jestem tak dobory...
Po czym padł na zimie ze strzałą wbitą w biodro.

Offline

#21 2015-03-02 01:17:09

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.115

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Droga na północ


Kanibale padały po kolei od mieczy wojowników. Niektórzy zaczęli się wycofywać. Jeden z nich poleciał na rannego Skulla, by go dobić. Achaja widząc to wyskoczyła z szeregu i przebiła kultystę swoją kosą. Uklękła przed rannym. Była pełna podziwu, że zasłonił uczonego własnym ciałem. Kiedy bitwa ucichła zza krzaków wyleciała strzała. Trafiła w jednego z żołnierzy. Na szczęście dostał w tułów, gdzie pancerz jest mocny i była to płytka rana. Potem poszły kolejne. Wszyscy padli na ziemię by uniknąć pocisków. Jeden z koni padł na ziemię, inny zarżał i zraniony ruszył przed siebie. Potem poszła kolejna salwa. Themo wyciągnął przed siebie prawą dłoń i utworzył magiczną tarczę, od której odbiły się dwie strzały. Potem cisza. Z krzaków było słychać jakąś dyskusję a potem rzucili się do ucieczki. Było widać znaczne poruszenie i ruchy w gęstwinie. Niektórzy zostawili swoje bronie. Bitwa była skończona.
-Opatrzmy rannych i w drogę. Mogą wrócić.
Uczeni wzięli z zapasów medykamenty. Achaja również to zrobiła. Podeszła do leżącego Skulla.
-Nie ruszaj się. Niestety nie mamy żadnych środków przeciwbólowych.
-Mam trochę samogonu.
Wtrącił Themo, jednak został zignorowany. Zajął się przeszukiwaniem ciał w nadziei, że znajdzie coś ciekawego. Uzupełnił przy okazji kołczan. Achaja za ten czas zajęła się przygotowaniem opatrunku.
-Ból towarzyszył mi zawsze. Przyzwyczaiłem się
-Jestem zaskoczona, że tak się poświęciłeś
-Raczej nie tak bardzo jak ja. Dobrze, że Venom mnie teraz nie widzi
-Venom?
-Szwagier i partner w robocie
-Dobra, teraz się nie ruszaj

Złapała za strzałę i ją wyciągnęła. Potem przystawiła do rany gazę nasączoną spirytusem. Skull krzyknął z bólu
-Szwagier powiadasz.
-Jeśli myślisz, że zabijałem ludzi za pieniądze by utrzymać żonę i dzieci to nie. Ożenił się z moją siostrą. He. Dał mi nawet siostrzeńca zanim zmarli.
-Mało romantyczna historia. Ja też nie mam do kogo wracać, oprócz służby.
-Chrzanisz. Nie wierzę, że nie miałaś żadnych adoratorów.
-Miałam, lecz żaden nie spełniał moich oczekiwań.
-Nie mógł cie pokonać w szermierce?

Zaczął się śmiać, przez to krwotok się zwiększył.
-To też. Nie trzęś się tak. Muszę założyć opatrunek.
Zaczęła ściągać lekko spodnie Skulla. Owinęła bandaż wokół bioder. Dzięki masce nie było widać jego rumieńców. Z maski zaczął ulatniać się jakiś gaz.
-A to co?
-To? Eeee.... W wyniku walki maska musiała się popsuć.
-Zawsze się zastanawiałam co ona skrywa
-Jedynie inną maskę.
-Pod tą maską jednak kryje się człowiek
-Raczej jego resztki
-Jednak poświęciłeś się ratując czyjeś życie.
-Na to wygląda, chociaż znając siebie będę głupio do upadłego sobie wmawiać, że chciałem poddać swoje umiejętności testowi
-No niestety, ten test oblałeś.
-I poważnie odczułem tego skutki.
-Wolę swoją wersję
-Tylko nie mów o niej Themo
-Wstydzisz się tego?
-Nie, ale on to wykorzysta by mi podogryzać
-Taa. On jest trochę dziwny
-"Trochę"?
-Z jednej strony jest dupkiem, z drugiej ma nieciekawą historię.
-Więc chyba pasujemy do siebie
-Miło, że chociaż ty kogoś znalazłeś.
-Liczę... że podczas tej wyprawy znajdę kogoś dla kogo przyjmę każdą strzałę
-A ja, że kogoś, kto mnie zasłoni przed strzałą
-Więc...

I wtedy stracił przytomność. Achaja więc wzięła go ostrożnie i zaniosła na wóz. Tam go delikatnie położyła i jeszcze raz sprawdziła opatrunek.

Offline

#22 2015-03-03 21:12:17

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Droga na północ
Jazda trwała spokojnie. Dla niektórych taki spokój po niedawnych wydarzeniach był rajem na ziemi. Skull ciągle pozostawał nieprzytomny. I wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Tym razem to Themo podjechał do Achaji i rozpoczął rozmowę.
Themo: Ciekawe jaki ryj ma szpetny, że musi maskę nosić.
Achaja: Tobie maska też by nie zaszkodziła.
Themo: Uuu, widzę, że potrafimy nie tylko władać mieczem ale i językiem. Obelgi na bok. Nie jesteś ciekaw co tam skrywa?
Achaja: Jestem, ale nie zamierzam wykorzystywać obecnej sytuacji by rozwiać ciekawość. Kiedy będzie gotowy sam nam ją pokarzę.
Themo: Taka piękna, a taka naiwna. Chyba w to nie wierzysz? Po tej ekspedycji opuści nas i powróci do życia płatnego zabójcy. Być może to jedyna szansa.
Achaja długo nic nie odpowiadała. Aż w końcu ludzka cecha zwyciężyła.
Achaja: Ale tylko jeden rzut okiem.
Zwolnili tempo i przesiedli się na wóz. Nikt z ekspedycji nie zwrócił na nich uwagi.
Themo: Co to kurwa jest? Prędzej przekonałbym swoją babcię, o ile taką mam, że nie jestem głodny niż zdjął mu z głowy to ustrojstwo.
Achaja: Bliżej temu do hełmowi niż maski.
Themo zaczął majstrować przy urządzeniu. Odpiął pasy, otworzył zamki i odłączył rurki. Nagle czerwone ślepia się rozpaliły.
Skull: Co do...
Themo: Sezamie otwórz się.
Po czym zdjął metalową czaszkę.
Skull: Ty idioto!
Niestety ani Achaja ani Themo nic nie dojrzeli gdyż od razu po zdjęciu urządzenia, wydostał się z niego filetowy gaz. Nie trzeba było być geniuszem by domyślić się, że jest toksyczny. Skull dość brutalnie, ale koniecznie wykopał Achaję z wozu, otwierając sobie przy tym ranę, ale ustawiając ją poza zasięg toksyny. Na widok fioletowego gazu cała ekspedycja się pobudziła i rozpętało się chaos. Konie zaczęły wariować. Korzystając z tego Skull zeskoczył z wozu, zabrał Themo maskę, z której wciąż ulatniała się trucizna i utykając pobiegł w stronę lasu gubiąc po drodze własną krew.

Offline

#23 2015-03-06 17:31:25

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Smocze góry
Ruszył z gór mając w głowie ciągle obrazy, które musiał oglądać. Słowa które musiał słyszeć. Kogoś, kogo musiał stracić. Wypowiedział słowa zemsty, a teraz sam nie wiedział co ma ze sobą robić. Tak i szedł w stronę Skywood tonąc w śniegu, zaczynając odczuć skutki zimy na swoim ciele. Tak minęła godzina, a droga przez jego wolny chód dłużyła mu się znacznie. Jego droga, która trwała raptem dwie godziny, w jego głowie było kilkudniową podróżą. Czuł się słaby, coraz słabszy. Jego oczy zaczynała przysłaniać ciemność.


- WSTAWAJ ART! - Krzyknęła Patty stojąc przy nim, gdy ten zemdlał. Ten niepewnie na nią spojrzał. - Dałeś mnie zabić! Obiecałeś! - Po tych słowach zaczęła odchodzić, bardzo szybko była już daleko od Arta. Ten wstał szybko i zaczął biegnąć za nią. Stała teraz przy jakieś grocie, a wokół niej kultyści. Dobierali się do niej. Ruszył tak szybko jak tylko może.

Offline

#24 2015-03-07 00:55:43

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.115

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Droga na północ


Wszyscy odprowadzili wzrokiem uciekającego Skulla. Potem ich wzrok, tym razem pełen złości przeniósł się na Themo i Achaję. Themo jednak zignorował wszystkich i takim samym spojrzeniem obdarzył Achaję.
-Twierdzisz, że to moja wina?
-A kto chciał zajrzeć pod maskę?
-No jestem ciekawa kto? I kto ją zdjął?
-Jakoś nie protestowałaś.
-Jesteś.. Jesteś...
I zdanie zostało przerwane przez Fenora. I słusznie, bo nie wypada by takie słowa wychodziły z ust kobiety. Nawet żołnierki.
-Uspokójcie się! Przez was uciekł nam człowiek! Jakbyśmy mieli mało rannych! Wstydźcie się.
Achaja ucichła i pochyliła głowę w dół. Żałowała tego co zrobiła. Jednak Themo dalej był zarozumiały i samolubny.
-Każdy mądry po szkodzie. Twoja główka powinna przewidzieć, że nic dobrego z tego nie będzie.
-Więc dlaczego twoja tego nie przewidziała?
-Wiedziałem, że się wkurwi. Jednak miałem to gdzieś i chciałem zobaczyć tą mordę. Słabo ogarniasz tą ekspedycję.
-Nie podważaj mojego autorytetu! Jesteś tu by zapewnić nam ochronę, nie przeganiać uczestników!
Uczeni byli zdziwieni. Pierwszy raz widzieli Fenora wytrąconego z równowagi. Część z nich zastanawiała się, czy to była naprawdę odpowiednia ekipa. W końcu ktoś przerwał te wszystkie dyskusje krzykiem.
-Patrzcie tam!
Wszyscy odwrócili wzrok od kłócących się i ich usta otworzyły się ze zdumienia. Bowiem las zrobił się rzadki i w oddali było widać cel ich wyprawy. Poniszczone wieże i mury klasztoru.
-Dotarliśmy! A to już pół sukcesu. Themo, Crayon i Xalex. Wy pojedźcie przodem i oczyśćcie drogę z ewentualnych niebezpieczeństw. Postarajcie się też wejść do klasztoru i w miarę możliwości zabezpieczcie dziedziniec. Achaja, ty poszukaj Skulla.
Tym razem nikt nie kwestionował rozkazów Fenora. Themo i dwóch żołnierzy wsiadło na konie i wyprzedzili całą ekipę gnając w stronę klasztoru rozglądając się za zagrożeniami. Achaja wzięła swą białą klacz i zatrzymała przy szlaku. Sama zaś skręciła w leśną gęstwinę by dojść po śladach do Skulla, a potem sprowadzić go z powrotem.


(Jakby ten klasztor był faktycznie niecałe dwa dni drogi to by były do niego pielgrzymki częściej niż do Częstochowy, ale Crayon się spina więc muszę zagiąć przestrzeń i teleportować wszystkich do celu.)

Offline

#25 2015-03-07 09:56:37

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 36.0

Odp: Zimna nadzieja - ekspedycja klasztoru (472 rok)

Smocze góry
Nagle coś go zatrzymało. Czterech kultystów go złapało, złapali jego ręce z niewyobrażalną siłą i nie dali mu się choćby ruszyć. Mógł tylko patrzeć jak przed Patty pojawia się demon, który ją przebija i gromi kultystów. Przed jego twarzą pokazał się Ulthus.
- Jesteś moją bronią! JESTEŚ MOIM NARZĘDZIEM ART! WALCZ DLA MNIE! - krzycząc Art'owi w twarz.
- Czego... czego chcesz? - odpowiedział już wyraźnie osłabiony.
- ŹLE WALCZYŁEŚ! - nie zważając na słowa - NIE JESTEŚ NICZYM WIĘCEJ JAK BRONIĄ! NICZYM WIĘCEJ JAK ŻOŁNIERZYKIEM W RĘKACH BASTIONU! ONA CHCIAŁA TYLKO SIĘ UWOLNIĆ! CHCIAŁA CIĘ WYKORZYSTAĆ, TAK JAK JA, A TY... TY NAWET TEGO NIE ZROBIŁEŚ!
- Zamknij się... ZAMKNIJ SIĘ JUŻ! - Wykrzyczał w odpowiedzi, jego oczy przepełniły się rządzą zemsty, zebrał cały gniew na raz, jego głowa uderzyła głowę Ulthusa, wyrwał się kultystom i ruszył na demona.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
emergencyrescuert - yaren - cheatforgames - porno - tajneforum