Legendy Ashum

Historia upadku ludzkości

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

(472 rok) - Nadeszła zima - Ciągłe wojny na północy z kultystami - Uczeni wyruszają na ekspedycje - Ciągłe utraty ziemi na północy

#1 2015-01-31 16:40:18

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Ludzie przyzwyczaili się do życia w warunkach jakim im przystało żyć. Bez przeszłości, bez przyszłości, bez wiary, bez pomocy. Za kilka miesięcy nadchodzi zima, ludzie na południu przygotowują się do niej, a na północy ciągle walczą z wyznawcami kultu. Jednak nie zapominajmy o najgorszym - o Pladze, która rośnie z roku na rok, a ludzie słabną z roku na rok.


321.jpg


Przygotuj się na ciężkie czasy...

Offline


#26 2015-02-06 19:37:52

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Wielkie pomieszczenie, nieznane miejsce
Art wstał, patrzył, obserwował. Nie było nic. Będzie z kimś walczył? Długo na odpowiedź nie czekał. Po chwili usłyszał jęki, a przed nim na arenie otworzyła się krata, której nie było widać w ciemnościach. Chwila skupienia. Co go czeka. Nagle zza krat wyszły tabuny nieumarłych, były ich dziesiątki. Art'a sparaliżował strach. Stał. Nieruchomy.


Trzeci pierścień
Tall przechadzał się po trzecim pierścieniu. Tak też postanowił wejść do karczmy, która była cieniem tego, co jest w drugim i pierwszym pierścieniu. Wszedł, popchnął paru obwiesi w karczmie po czym usiadł do stolika. Takie zachowanie nikomu się nie spodobało. Długo na reakcje czekać nie musiał. Kilku podeszło.
- No, noo, młody, nie zgubiłeś się? - powiedział, grożąc jeden z chłopów, którzy zareagowali.
- Wypierdalaj, bo Ci tą rękę odetnę - odpowiedział ostro Tall
- Chłopaki, chodźcie no, trzeba komuś pokazać, że starszych się szanuje - powiedział chłop, wstając, a za nim stanęło dwóch kolesi. Tall również wstał, wyciągnął miecz.
- Haha - śmiejąc się jeden z chłopów - nie pokalecz się tym, no ale my Cię pokaleczymy w takim razie! - wyciągnęli toporki oraz miecze, które były niczym przy mieczu, jaki miał Tall. Sprzeczka nie była długa, Tall szybko powalił kilku machnięciami mieczem w nogi tak, by długo nie wstali na nogi. Jednak ludzie nie stali bezczynnie.
- Wzywajcie straż, do kurwy! - zawołał karczmarz - skurwysyny!

Offline

#27 2015-02-06 19:47:45

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.111

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Trzeci pierścień


Straż zaalarmowana rozróbami w karczmie zaraz pobiegła do trzeciego pierścienia. Po drodze zjawiła się też Achaja w nadziei, że znajdzie tam swój cel. Po chwili pułkownik wraz z trójką pozostałych strażników znaleźli się na miejscu zbrodni.

Offline

#28 2015-02-07 00:57:42

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Miejsce zbrodni
Achaja: Rzuć broń!
Tall: Teraz to się nagle kurwa trzecim kręgiem zaczęliście przejmować.
Nagle do karczmy wszedł niczego nieświadomy Skull. Był w końcu umówiony na spotkanie. Przed wejściem słyszał jakieś krzyki ale przecież w gospodzie to normalne. Zobaczył całe zajście. Olał je. Nie dotyczyło jego. Uznał, że to jakaś rozróba i straż zaraz zrobi porządek. Gdy nagle...
Achaja: Hej! Ty!
Skull: Ja?
Maska przyciągała uwagę.
Achaja: Ty jesteś Skull?
Skull: Kurwa!
Natychmiast wyleciał z karczmy. Skull nigdy nie doceniał inteligencji stróży prawa. Uważał, że są zbyt tępi by go kiedykolwiek złapać. Był zabójcą, więc kiedy ktoś ze straży go szukał pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy, to że go znaleźli. Nie zastanawiając się zaczął biec przed siebie.
Achaja: Cholera! Pilnujcie tego tutaj!
Achaja zostawiła trzech strażników z Tallenem a sama ruszyła pędem za Skullem.
Tall: Panowie. Może się jakoś dogadamy? Nie? Szkoda.


Gdzieś w trzecim pierścieniu
Skull ciągle nie mógł zgubić swego ogona. Jednak w końcu zorientował się, że kobieta goni go sama. Uciekał będąc przekonany, że goni go czwórka wrogów. Zatrzymał się. Achaja również stanęła.
Skull: Panienko...
Dobył estoka, a z maski buchnął dym.
Skull: Nie lubię zabijać kobiet. Daję ci szansę byś odeszła i nikomu o mnie nie wspominała. W przeciwnym razie zabarwię cie na czerwono.


Karczma
Z gospody wyprowadzano Tallena. Właśnie zjawił się Nightmer. Jednak zdziwił się brakiem mentora. Podszedł do nerwowego karczmarza.
Nightmer: Widziałeś mężczyznę w podobnym płaszczu ze stalową maską?
Tallen od razu przechwycił pytanie.
Tallen: Ej, młody! Ja go widziałem. Wspomóż mnie, a ja ci się odpłacę.
Strażnik: Zawrzyj gębę!
Tallen dostał po mordzie. Chłopak, w którym Tallen pokładał nadzieję zignorował go. Strażnicy też to zauważyli. Wszyscy się mylili. Nightmer podrzucił kością. Pięć. Kiedy tylko straż wyszła na zewnątrz jeden z nich oberwał bełtem w głowę. Zanim się zorientowali co się stało Nightmer przeładował i zestrzelił następnego. Ostatni ruszył z mieczem na dzieciaka. Ten uchylił się przed atakiem po czym przystawił mężczyźnie dłoń do twarzy i wpakował mu bełt między oczy. Mini kusza natychmiast się schowała.
Tallen: Dzięki młody. Nie zapomnę ci tego.
Nightmer: Nic nie mów. Biegnij!
Obydwaj zaczęli biec kiedy karczmarz i reszta lokatorów karczmy zrozumiała co się stało.

Offline

#29 2015-02-07 02:36:35

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.111

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Trzeci pierścień


Achaja tylko się uśmiechnęła pod nosem i dobyła swojej kosy bojowej.
-Zobaczymy, czy jesteś tak dobry jak jest w raportach.
Powolnym krokiem zmierzali do siebie. Nagle pomiędzy nich spadła strzała dezorientując ich. Z cienia zaczęła się wyłaniać sylwetka. Podniosła rękę z której zaczęło się wydobywać niewielkie światło. Potem oślepiający błysk. Zmuszeni byli zamknąć oczy. Skull poczuł silne uderzenie w tył czaszki. Ciemność.


Bastion
Siedziba uczonych


Skull obudził się na łóżku. Nie miał tylko swojej broni. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Zobaczył Themo siedzącego obok i wcinającego coś na kształt kiełbasy.
-Nie dziwię się, że zarażeni lubią pożerać ludzi żywcem. Jak dla mnie za mało soczyste. Chciałem wątróbkę, ale tamci się nie zgodzili. Więc jeśli ktoś tu przyjdzie bądź grzeczny.Drzwi się uchyliły i do środka wszedł pewien brodaty uczony.
-Widzę, że go tutaj przyprowadziłeś. A gdzie Achaja?
-Nie wróciła.
-Jak to?
Wtedy drzwi się uchyliły i do środka wpadła wściekła Achaja. Podeszła do Themo i zaczęła się wydzierać.
-Oślepiłeś mnie i zostawiłeś w ciemniej uliczce!
-Przecież żyjesz. Cnotę też pewno zachowałaś, więc w czym problem?

-Nie zostawia się towarzyszy na polu walki! Czarno widzę tą wyprawę, skoro takie rzeczy będziesz robił!
-A jednak coś widzisz. Wiesz, starałem się przyjąć wasz żołnierski tok myślenia. Rozkazy brzmiały: Sprowadź Skulla. Nie było tam ani słowa o tobie.

Pułkownik wściekła spojrzała na uczonego. Potem przeniosła wzrok na Themo, który na dal perfidnie coś zajadał. Na koniec spojrzała się na Skulla.
-Kiedyś dokończymy nasz pojedynek.
Mrugnęła okiem i wyszła.
-Kobiety. No dobra, naszemu gościu należą się wyjaśnienia.
Uczony chrząknął.
-I przeprosiny. Wybacz, że cię oślepiłem i ogłuszyłem.

Offline

#30 2015-02-07 14:43:35

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Gdzieś w drugim pierścieniu
Nightmer: Jesteś strażnikiem?
Tall: Nie jestem z tego dumny ale z czegoś trzeba żyć.
Nightmer: Nie musisz mówić. Wiem jak to jest żyć na samym dole. Jednak nie pomogłem ci tylko dlatego, że na twój widok zmiękło mi serce. Mówiłeś, że widziałeś Mistrza Skulla.
Tall: Tego kolesia z przerażającą maską? Trudno go nie zapomnieć. Jedna ze strażniczek zdawała się go szukać. Twój mistrz zaczął uciekać, a ona pobiegła jego tropem.
Nightmer: Mało mi to mówi, a ty mimo wszystko nie wiesz gdzie jest.
Głos: Nightmer!
To grupy dołączyła Fiona.
Tall: Koleżanka?
Fiona: Kolega?
Nightmer: Tak i sam nie wiem. O co chodzi?
Fiona: Skull jest w pierwszym pierścieniu. Dodam, że nie z własnej woli. Widziałam jak go zabierali.
Nightmer: Venom wie?
Fiona: Nie i nie może się dowiedzieć. Tylko tego brakowało. Rzuciłby się sam na cały pierwszy pierścień by tylko go odbić.
Nightmer: Tylko on i Skull potrafią poruszać się po pierwszym pierścieniu niezauważeni. Nie wejdziemy tam...
Nagle zamilkł.
Fiona: Co jest? Masz jakiś plan?
Nightmer: My tam nie wejdziemy ale ty możesz.
Zwrócił się do Tallena.
Tall: Co? Ja? Jestem tylko strażnikiem trzeciego pierścienia.
Nightmer: Sranie w banie. Nie proszę cie o to byś go stamtąd wyrwał. Chociaż dowiedz się w jakiej jest sytuacji. Jeśli się uda porozmawiaj z nim i przekaż nam jego wolę.


Bastion
Siedziba uczonych
skull: Miło traktujecie gości. Więc ta kobieta przed chwilą była słynną panią pułkownik Achają.
Uczony: Znasz ja?
Skull: Tylko z akt. Powinniście lepiej pilnować swoich danych. A skoro o nich mowa jest pod wrażeniem, że znaleźliście jakieś o mnie. Byłem pewien, że wszyscy mają mnie za trupa.
Uczony:Większość, owszem. Ale nieliczni ciągle cie pamiętają.

Offline

#31 2015-02-08 02:10:10

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.111

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Siedziba uczonych


-Myślę, że nasz gość zgłodniał.
Themo w odpowiedzi przełknął ostatni kawałek parówki. Uczony spojrzał się na niego wymownie. Ten zamiast ruszyć dupę wsadził tłustego kciuka do buzi celem oblizania go. To samo zrobił z pozostałymi czterema palcami. Wziął głośny wdech, by następnie wypuścić powietrze w postaci głośnego beknięcia. Wtedy jak na sygnał weszła Achaja niosąc talerz ciepłej zupy.
-Themo, chyba możesz nas opuścić.
Wojownik ochoczo wstał i udał się do wyjścia, prawie potrącając pułkownik. Uczony spoglądał na niego ze zdziwieniem. Kiedy wyszedł nawet nie zamykając drzwi przeniósł to spojrzenie na Achaję.
-Znalazł miejsce, gdzie trzymacie wino.
-No cóż... Skull, wybacz, że cię sprowadziliśmy w taki sposób. Zawsze możesz wyjść. Jednak... Jednak chcemy cię o coś prosić.
Achaja postawiła talerz na stoliku, który przysunęła do Skulla, by ten mógł zjeść. Sama zajęła miejsce, gdzie siedział Themo.
-Od ciebie zależy, czy nam odmówisz, czy nie. Jednak chcę, byś poznał szczegóły. Otóż szykujemy się do ekspedycji klasztoru...
I uczony zaczął wyjaśniać plany oraz cel dla którego Skull się tam znalazł.

Offline

#32 2015-02-08 13:26:47

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Siedziba uczonych
Skull: Rozumiem. Więc zbieracie samych najlepszych. Jednak... co na to król? Wie, że rekrutujecie dezerterów i morderców?
Uczony: Król nie musi o wszystkim wiedzieć.
Skull zaśmiał się rozbawiony.
Skull: Rozumiem. Czyli podczas mojej nieobecności nic się nie zmieniło. Dobrze wiedzieć.
Uczony: Więc jaka jest twoja odpowiedź?
Skull zamyślił się.
Skull: Nie zrozum mnie źle. Osobiście uważam, że ludzkość nie ma przyszłości. Nic nie powstaje samo z siebie. Człowiek sam musiał sprowadzić na siebie to całe gówno jakim jest Plaga. Problem w tym, że nie spodziewał się niepokonanego przeciwnika. Jednak ja jestem tylko prostym człowiekiem interesu. Zapłać mi,a będę ci towarzyszyć.
Uczony: Tylko tyle chcesz? Pieniędzy? Wiesz, że dla nas to żaden problem.
Skull: Za kilka dni, tygodni, miesięcy, lat albo i dekad kiedy Plaga pochłonie całą ludzkość wszystko przepadnie. Obecnie pieniądze to jedyna rzecz dzięki, której możesz coś mieć w tym świecie. Jeśli mam zginąć nie ze starości, a zabity przez jakiegoś nieumarłego to wolę żyć pełną piersią.
Uczony A więc się dogadaliśmy.
Skull: Owszem. A teraz jeśli pozwolicie...
Wziął rękę za głowę, a pierwszy zamek puścił. Zaczął majstrować przy następnym, który zaraz potem podzielił los poprzednika.
Uczony zwrócił się do Achaji.
Uczony: Chodźmy. Pozwólmy naszemu gościowi zjeść.
Udali się do wyjścia. Kiedy Achaja odwróciła się by zamknąć drzwi kątem oka jak Skull kładzie dłoń na luźnej masce i zaczyna odrywać ją od twarzy. Potem już nic nie widziała bo drzwi się zamknęły.
Achaja: Całkiem łatwo poszło.
Uczony: Też się zdziwiłem.


15 minut później
Skull wyszedł z pomieszczenia, w którym skończył posiłek i postanowił odnaleźć resztę. Siedziba uczonych była dużym budynkiem z wieloma pomieszczeniami, a on był tu pierwszy raz.
Zaczął zaglądać do przypadkowych pokoi często gubiąc drogę. Raz wszedł w nieodpowiednim momencie przyłapując jakiegoś młodszego uczonego na "relaksie" z kobietą. Cóż, mapa świata, na której to robili teraz będzie miała "aromatyczny" zapach. Jednak za srylionowym razem...
Skull: Puk, puk.
Uczony: Skull, jesteś wreszcie.
Był tu też Themo z winiaczem i Achaja, która patrzyła się na niego jakby chciała wepchnąć mu całą butelkę do przełyku. AUĆ.
Skull: Moglibyście zrobić tu jakąś listę pokoi.
Uczony: A co? Zgubiłeś się?
Skull: Powiedziałbym, że przeszkodziłem tutejszym uczonym.
Skull rozejrzał się po pomieszczeniu, które było większe od poprzednich. Wypełniało je szafki z książkami oraz stoły z mapami.
Uczony: Skoro jesteś moglibyśmy zacząć omawiać...
Jednak w tej chwili Skull jakby skamieniał.
Uczony: Skull?
Ruszył w kąt sali gdzie było...
Skull: Czy to... prawdziwe pianino?
Uczony: To? Tak, dostaliśmy je od króla. Choć bardziej służy jako ozdoba.
Skull: Jest... sprawne?
Uczony się trochę pogubił. Zresztą chyba nie tylko on. Themo i Achaja też nie rozumieli o co chodzi.
Uczony: Tak.
Zabójca dotknął instrumentu.
Skull: Kiedy pobierałem nauki do szesnastego roku życia zawsze miałem w głowie muzykę. Gdy zostałem przydzielony do oddziałów specjalnych powróciłem do rodziny. Okazało się, że mieli w domu pianino, a kiedy matka na nim grała dźwięk rozchodził się po całym mieszkaniu, w tym i do mojej kołyski. Poprosiłem ją by nauczyła mnie grać. Przed śmiercią nauczyła mnie wszystkiego co umiała. Jednak od tamtego momentu nigdy nie nadarzyła mi się okazja. Czy... mógłbym?
Uczony: E... Ależ oczywiście.
Skull zasiadł do pianina. Spojrzał na swoją prawą dłoń. Kilka razy zacisną ją w pięść. Dotknął pierwszego klawisza, który wydał dźwięk, a potem... cisza. Znów jakby skamieniał. Nagle uderzył pięścią w pianino a to wydało głośny dźwięk pod wpływem naciśnięciu kilku klawiszy.
Skull: To nie ma sensu.
Wstał i wyszedł z sali.
Themo: A temu co?
Uczony: Chyba nie uczył się gry jedną ręką.
Themo: O co ci chodzi? Kiedy tu leżał widziałem lewą rękę.
Uczony: Co konkretnie widziałeś?
Themo: Nosił naramiennik.
Uczony: Widziałeś tylko skorupę. Pięć lat temu w wyniku ran z jego lewej ręki prawe nic nie zostało. Chcieli mu ją nawet amputować, ale nie zgodził się.
Themo: Pfff. Liczyłem na bis. Gdyby nie to, że akurat popijałem zacząłbym buczeć.
Achaja: Czasami powinieneś jednak się zamknąć.

Offline

#33 2015-02-08 22:31:08

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Wielka arena, nieznane miejsce
Art nie mógł się przez chwile ruszyć. Jednak wiedział, że to prawdopodobnie są jego ostatnie chwile. Gdzie teraz są słowa jego mistrzów? Gdzie jest ten zapowiadany wielki człowiek...
Jednak już jeden z nich był na przodzie. A za nim dziesiątki innych. Odskoczył w tył, miał jeszcze kawałek do ściany. Popatrzył w bok, szukał czegokolwiek. Nie miał dużo czasu. Znalazł miecz, szybko doskoczył po niego. Był stary i cały zardzewiały. Sam nie wiedział dlaczego próbuje w ogóle się bronić. Starcie z tyloma nieumarłymi na takiej powierzchni dla żadnego człowieka nie powinno być możliwe do przeżycia. Cała chmara w końcu zebrała się cała i ruszyła ku niemu, chłopakowi uzbrojonemu tylko w stary miecz.


Nad areną, nieznane miejsce
- To koniec, rozejść się! - wykrzyczała jedna z postaci na górze. Wszystkie pochodnie odchodziły i gasły. Prawie nikt nie został.


Nad areną, nieznane miejsce, godzinę później
- Chodź coś zobaczyć, Orgren, szybko! - powiedziała jedna z postaci, która została na arenie.
Orgren spojrzał w dół. Leżał tam Art na stosie trupów, a on sam w rękach dzierżył zardzewiały miecz... i kość. Orgren szybko pobiegł i wrócił z samym wielkim mistrzem - Ulthusem.
- Wielki mistrzu, to-too-too niemożliwe - wyjąkał zdyszany mężczyzna Ulhusowi - popatrz, na plagę, w dół!
Ulthus podszedł pod krawędź. Art się ruszył. Zobaczył chłopaka, który pokonał całe dziesiątki nieumarłych. Oczy Ulthusa przepełniły ciekawością o tym chłopaku.
- Jak to możliwe? - zapytał Ulthus
- Praktycznie każdy się rozszedł, mistrzu. O-onn, to jest niemożliwe. Próbowali tutaj nawet grupki, nie potrafili przeżyć nawet paru minut. Na-naawet ludzie dużo starsi z oddziałów specjalnych.
- Wiem. Dlatego sprowadźcie go do celi. Sądzę, że jest dużo ciekawszą osobą niż reszta... - Ulthus powiedział odchodząc.


Więzienie, cela, nieznane miejsce
Art obudził się w więzieniu. Był zdziwiony, że żyje. Sam nie dowierzał temu co zrobił, jednak sądził, że mimo wszystko woli zginąć z rąk człowieka niż nieumarłego. Za wszelką cene nie chciał umrzeć jak byle kto, bo nic innego wartościowego w życiu nie miał. Wstał, obejrzał się. To już nie byłą ta sama cela, obok niego byli inni. Na prawo był jakiś wychudzony starszy mężczyzna, a na lewo dziewczyna, która mocno się zaskoczyła gdy Art wstał.
- Gdzie jesteśmy? - odezwał się Art
- To kryjówka tych całych... zwolenników plagi - odpowiedziała dziewczyna - jestem Patty
- Art, a on? - wskazał na mężczyznę
- Jest niemową, nie wiem jak się nazywa, ale jest tu od początku, odkąd ja jestem.
Nagle do pomieszczenia więziennego wszedł Ulthus, podszedł do celi Art'a.
- Chłopcze, czy Ty wiesz co Ty zrobiłeś? - powiedział gorzko przez kraty
Art pozostał bez słowa.
- Rozumiem. Nie czuj się też, że będziesz tu zawsze, chłopcze - powiedział Ulthus i wyszedł.


Tak Art przesiedział w celi tydzień. Rozmawiał codziennie z dziewczyną, mocno się z nią zżył. Jak z nikim innym w życiu. Pierwszy raz czuł, że ma kogoś, kto go rozumie. Pomimo swojego położenia... chyba czuł się lepiej niż kiedykolwiek. A w drzwiach pojawił się jeden z tych mężczyzn. Wszedł, otworzył drzwi, wyprowadził Art'a z powrotem na arenę.


Wielka arena, nieznane miejsce
Znowu go wrzucili na arenę, jednak... tym razem była czysta. Nie było na niej nic, żadnego żelastwa, żadnych trupów. Popatrzył w górę, a tam w ziemie wbiły się jego miecze. Popatrzył na nie zdziwiony, a potem na górę. Stał Ulthus i całą arenę zaczęły okupować kultyści. Krata znowu się otworzyła, Art szybko chwycił swoje miecze, cofnął się. Wiedział o co im chodzi. Chcą zobaczyć to, co przegapili. Jednak sam jeszcze wątpił w to, co udało mu się za pierwszym razem.


Zabijał jednego po drugim, jak maszyna, jak nie człowiek, jak... demon. Wszystkie ciosy były czyste, prosto w głowy. Po kilkudziesięciu minutach partyzanckiej walki, arena była czysta. Ulthus był wyraźnie uśmiechnięty. Jednak nadal w głowie nie mógł wymyślić czego on od niego chce, co chce osiągnąć. Długo nie mógł się napawać widokiem czystej areny. Wymierzyli w niego kuszami i kazali oddać broń. Tak i uczynił. Został znowu przeniesiony do swojej celi.


Art co dwa tygodnie był wybierany na arenę. Tym razem za każdym razem eksperymentowali z przeciwnikami. Nie było ani razu mniejszego ani większego odstępu. Jednak z każdą walką czuł się tylko pewien, chociaż wiedział, że te wydarzenia zrobiły z niego maszynę do zabijania i próbują z niego zrobić ja tylko większą. Jednak mimo wszystko przyzwyczaił się, codziennie rozmawiał z dziewczyną, bardzo się do niej przyzwyczaił.


- Kiedyś stąd znajde wyjście i uciekniemy! - powiedział Art do Patty

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum