Legendy Ashum

Historia upadku ludzkości

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

(472 rok) - Nadeszła zima - Ciągłe wojny na północy z kultystami - Uczeni wyruszają na ekspedycje - Ciągłe utraty ziemi na północy

#1 2015-01-31 16:40:18

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Ludzie przyzwyczaili się do życia w warunkach jakim im przystało żyć. Bez przeszłości, bez przyszłości, bez wiary, bez pomocy. Za kilka miesięcy nadchodzi zima, ludzie na południu przygotowują się do niej, a na północy ciągle walczą z wyznawcami kultu. Jednak nie zapominajmy o najgorszym - o Pladze, która rośnie z roku na rok, a ludzie słabną z roku na rok.


321.jpg


Przygotuj się na ciężkie czasy...

Offline

#2 2015-01-31 20:43:57

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

- Gdzie jest Art? - zapytał dowódca sił specjalnych - no gdzie?
- Już wysłaliśmy po niego ludzi, już powinien tu być - w odpowiedzi jeden ze strażników.
Do komnaty wszedł Art, na głowie miał kaptur, a na plecach jego miecze. Wszedł lekkim krokiem, jakby nie zważając, jednak uklęknął przed dowódcą - Tak panie?
- Możesz wstać - chrząknął dowódca - mam dla Ciebie zadanie. Pierwsze.
Art wstał, a na te słowa źrenice aż mu się rozszerzyły z podniecenia. Zawsze chciał wyjść poza mury. Zwiedzić ten inny świat. Jakże niebezpieczny świat...
- Twoja mina wiele mówi, Art. Czeka Cię - podszedł do okna, jeżdżąc wzrokiem ku północy - bardzo trudne zadanie, które nie powiodło się jeszcze nikomu. Ruszysz na północ, wejdziesz w szeregi tego dziwnego kultu i wbijesz szpony w sam jego środek. Wiesz co to oznacza?
- Tak Panie, wiem... - orzekł Art.
- To dobrze - spoglądnął na Art'a - ruszysz jutro. Potrzebne informacje będziesz musiał zdobyć aż w Harkween, Nowym Harkween. To co tutaj mamy jest szczątkowe i prawdopodobnie nieaktualne. Żadnych pytań, Art?
- Żadnych, panie. Ruszę z samego rana - uklęknął jeszcze raz i wyszedł nieco szybszym krokiem - wszystko zrozumiałem.
- Ach, bym zapomniał - szybko napomniał dowódca - mapa. Wszystko co Ci jest potrzebne, na niej jest. Droga oraz pewne tereny, które musisz omijać.
Art odwrócił głowę, a strażnik wziąwszy mapę podał mu do ręki. Skierował się ku swej izbie.
- Wie, że idzie na pewną śmierć - dowódca do strażnika - a nawet się nie skrzywił. Zadziwiające, intrygujące...


Art wróciwszy do swojego łóżka w wielkiej sypialni wykonał ćwiczenia, spakował wszystkie rzeczy i bardzo wcześnie poszedł spać. Jednak nie mógł zasnąć, a gdy się mu to udawało miał sny o trupach, śmierci. Przez co cała noc była dla niego wielką męczarnią, jednak zobaczywszy pierwsze promienie słońca wyruszył ku głównej bramie.
- Powodzenia - cichym głosem strażnik, ten sam, który był w sali u dowódcy.
Tylko na niego popatrzył, jednak nie odezwał się ani słowem. Wyszedł z pierścienia i ruszył przez pierścień ludzi odrzuconych, gdzie wszyscy na niego się patrzyli co go bardzo irytowało. Szybko, acz lekkim krokiem minął i ten pierścień, i zobaczył już drewniane palisady dzielące go od świata, który nie jest taki, w jakim żył od małego.

Offline

#3 2015-01-31 21:13:17

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Trzeci pierścień
Zakapturzony mężczyzna prowadził właśnie konwersacje z jednym z drwali.
Drwal: Proszę, Panie! Obiecuję, że zapłacę. Zgódźcie się pomóc.
Zakapturzony osobnik wyciągnął nabitą już fajkę i zaczął palić.
Osobnik: Nazywaj rzeczy po imieniu. Nie chcesz pomocy. Chcesz zemsty. Ale od tego tu jestem. Przyjdę po zapłatę kiedy cel będzie martwy.
Odszedł.


Godzinę później
Drugi pierścień
Karczma
Zakapturzony osobnik dosiadł się do siedzącego w koncie gospody innego zakapturzonego mężczyzny. Z tą różnicą, że ten czekający na niego miał maskę. Stalową maskę w kształcie czaszki. Siedział plecami do wszystkich klientów karczmy.
Osobnik: Nic nie zamawiasz, Skull?
Skull: Chętnie napiłbym się piwa. Ale musiałbym zdjąć maskę. Nie chcę odbierać ludziom apetytu.
Osobnik: Twój pech, nie mój. Karczmarzu! Piwa!
Skull: Zawsze wspierający Venom.
Venom: Do usług.
Po chwili gospodarzy przyniósł kufel piwa, a Venom odwdzięczył się kilkoma srebrnymi monetami.
Karczmarz: Coś dla pana?
Skull: Ja nie piję.
Venom o mało się nie zakrztusił ze śmiechu
Skull: Oby ci te piwo stanęło w gardle.
Gospodarz odszedł obsłużyć inne stoliki.
Venom: "Ja nie piję.". W twoich słowach to komedia.
Skull: Przejdźmy do interesów. Co masz tym razem?
Venom: Jeden ze strażników zgwałcił córkę drwala. Oczywiście ojciec nie może mu nic zarzucić bo kto przejmie się mieszkańcem trzeciego pierścienia.
Skull: Powiedziałeś mu, że chcemy pieniędzy? Nie będę przyjmować niczego na wymianę.
Venom: Zapewniał, że zapłaci. Komu dasz do zlecenie "szefie".
Zignorował jego cienki dowcip.
Skull: Myślałem o Nightmeru.
Venom: Nightmer i jego magiczna kostka mogą tego nie chcieć a nam się śpieszy.
Skull: Mówiłem byś przestał się z niego nabijać. Spróbuj go zrozumieć. Zawdzięcza tej kości wolność.
Venom: Pierdolenie. Wyślij Blejda.
Skull: Wysłałem go do Harkween.
Venom: A...
Skull: W towarzystwie Fiony.
Venom: Dobra! Sam się tym zajmę.
Skull: Dla ciebie mam co innego.
Venom: Czyli sam chcesz się rozerwać? To do ciebie podobne. O co chodzi?
Skull: Infiltracja. Dostałem wiadomość, że odziały specjalne wysłały kogoś do Harkween. Coś związanego z kultystami.
Venom: O nie. Znowu się zaczyna.
Skull: Posłuchaj...
Venom: Nie, to ty posłuchaj, Skull. Daj sobie spokój z tymi kultystami. Co się stało to się nie odstanie.
Skull: Mogę coś powiedzieć?
Venom: Co?
Skull: Tym razem to nie sprawa osobista. To zlecenie. Szlachta chce wiedzieć co oddziały specjalne robią za ich plecami.
Venom dokończył piwo i wstał od stołu.
Venom: Zrobię to, ale nie dla ciebie. Zapomnij o tamtych czasach Skull i żyj jutrem.
Skull: Tak właśnie zamierzam zrobić.

Offline

#4 2015-01-31 22:04:13

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Art opuścił bastion, minął Wielki mur i trzymał się ścieżki nadanej przez mapę. Przez kilka dni podróży wyczerpał zapasy, zabił kilku nieumarłych, jednak droga z grubsza była dość bezpieczna. W końcu zawitał przed pierwszy przystanek, wieś należącą do Bastionu.


Wieśniak: Kim jesteś?
Art: Jestem Art, wojownik ze specjalnych służb Króla E'Kona Nowego, macie mi zapewnić jedzenie, zapasy oraz nocleg.
Wieśniak: Że co? Nawet nie wiesz w jakich warunkach my żyjemy, chłoptasiu! Codziennie ktoś ginie, codziennie narażamy życie, nie co to Wy za tymi murami...
Art: <złapał wieśniaka za szyje> Nic mnie to nie obchodzi. Rób co mówie.
Wieśniak: <wyszarpał się> Dobrze już dobrze!


Art uzupełnił zapasy, wieczorem zjadł przygotowaną strawę oraz zanalizował dalszą podróż i z samego rana ruszył w drogę. Kolejne kilka dni podróży, kolejny przystanek - następna wieś.
Droga była równie bezpieczna jak i poprzednia, kilka nieumarłych, a tak z reguły spokój. Jednak to wszystko wyglądało jakby specjalnie przygotowane dla niego. A przynajmniej miał takie wrażenie.
Tak też i dotarł do następnej wsi.


Grupka wieśniaków podeszła do Arta.
Wieśniak: Posiłki? W końcu!
Art: Żadne posiłki, jes... <nagle ktoś podkradł jego tobołek i zaczął uciekać>
Ruszył za złodziejem, który niestety był wolniejszy. Art kopnął w zgięcie kolana, a złodziejaszek się wywrócił, a Art szybko w tym czasie przebił jego płuco mieczem tak szybko, że nie widać było kiedy wyjmuje miecz.
Złodziejaszek: Ja chciałem tylko... <przestał oddychać>
Bohater pochylił się i odzyskał tobołek jakby niewzruszony. Jednak zaraz za nim pojawili się wieśniacy, którzy zaczęli krzyczeć.
Art: Nikt nie będzie próbował mnie okraść. Mam ważną misje. Czekam na wasze zapasy oraz przygotujcie mi nocleg.
Wieśniacy: RZEŹNIKU, PRĘDZEJ ZGINIEMY! ON MIAŁ 16 LAT!
Art: Nic mnie to nie obchodzi. Macie zrobić co mówię, inaczej wiecie co Wasz czeka...
Wieśniacy przynieśli szybko mu kilka potrzebnych rzeczy, rzucili pod nogi i kazali się wynosić, inaczej zaszlachtują go widłami pomimo tego, że wszyscy by za to byli ukarani. Art jakby niewzruszony pozbierał, zapakował i ruszył dalej w drogę.

Offline

#5 2015-02-01 19:47:41

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Drugi pierścień
Strażnik Johnson właśnie skończył zmianę i miał jakieś pół godziny odpoczynku. Mieszkał niedaleko więc postanowił, że spędzi przerwę w domostwie. Wszedł do domu. Zdjął buty i zaczął odpinać klamry.
Głos: Lepiej nie zdejmuj miecza.
Natychmiast się ożywił. Spojrzał w mrok własnego mieszkania. Wtedy go ujrzał. Naprzeciw niemu siedział, na jego fotelu, zamaskowany intruz.
Johnson: Ktoś ty?! Wynoś się stąd albo zawołam kumpli!
Skull: Zanim zdążyłbyś krzyknąć odciąłbym ci język.
Johnson: Dosyć tego!
Chciał chwycić klamkę od drzwi ale natychmiast zatrzymał rękę kiedy w ową klamkę uderzył mały bełt. Napastnik wciąż siedział z wysuniętą prawą ręką. Na dolnej części przedramienia wystawała mała kusza, mieszcząca się w rękawie. Strażnik się speszył.
Skull: Ostrzegam, że następny bełt nie spudłuje.
Johnson: Czego chcesz? Pieniędzy? Bierz wszystkie i wynoś się!
Rzucił mu pod nogi mieszek, który zabrzęczał. Skull sięgną po niego. Zważył w dłoni i schował.
Skull: Po co mają się zmarnować. Trupowi na nic nie będą potrzebne.
Johnson: Co ci takiego zrobiłem?
Skull: Mi nic. Ale jeden z drwali chyba ma coś do ciebie. Jednak jestem pewien, że dla jęków jego gwałconej córki było warto.
Johnson: A kim ty kurwa jesteś? Jakimś aniołem sprawiedliwości?
Skull nie był w stanie powstrzymać śmiechu.
Skull: Oczywiście, że nie. W życiu po prostu trzeba coś robić. A teraz do rzeczy. Umrzyj w walce jak na strażnika przystało albo zgiń z bełtem w ciele jak ostatni nieudacznik.
Johnson: Zajebię cie skurwielu! Ciebie a potem tego drwala i jego córkę!
Strażnik dobył miecza i rzucił się na Skulla. Ten odchylił się do tyłu przez co wywrócił się wraz z fotelem. Strażnik wbił miecz w wywrócony fotel, a Skull przewrotem do tyłu stanął na nogi. Szybko dobył estoka i jednym skokiem był już przy rywalu. Dwoma pchnięciami zadrapał mu tułów i lewą nogę. Strażnik wyjął miecz i zamachnął się nim celując w głowę. Skull uchylił się przed cięciem następnie przeskakując wywrócone fotel wyprowadził kolejne szybkie dwa pchnięcia raniąc ramię i biodro. Dało się zauważyć, że zabójca nie zamierza zadać szybkiej śmierci. Johnson ścisnął miecz oburącz i uderzył jednym mocnym cięciem. Niecelnym. Skull się odchylił a miecz zrobił pęknięcie w podłodze. Skull przeszył estokiem ramię wojownika na wylot. Cel wypuścił miecz.
Johnson: Bierz co chcesz! Tylko mnie oszczędź.
Skull: To mają być ci najlepsi wojownicy?
Wyprowadził kolejne pchnięcie robiąc strażnikowi dziurę w policzku.
Johnson: Pierdolić to!
Johnson szybko zerwał się na nogi i pobiegł w stronę drzwi. Szybko je otworzył a do domu wpadło światło słoneczne. Jednak gdy tylko wystawił nogę na zewnątrz dostał bełtem w głowę. Padł na brukowany chodnik. Jakaś kobieta krzyknęła. Kilku strażników, którzy zobaczyli trupa szybko wbiegło do mieszkania. Ale tam już nikogo nie było.

Offline

#6 2015-02-01 23:37:43

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Obrzeża Nowego Harkween

Art po długich dniach podróży w końcu ujrzał palisady Harkween, drugiego miasta jeszcze jakoś się trzymającego na tym świecie. Był całkowicie wyczerpany, jednak w mieście nie mógł się już zachowywać tak jak na terenach należących do Bastionu i zdawał sobie z tego sprawę. Złapał sakiewkę, złoto zabrzęczało, a on ruszył ku drewnianym palisadom, które zakrywały mury miasta.
Jednak w drodze czekało już na niego kilka osób...


Gdy był już w połowie drogi, z obu jego stron podeszło do niego dwóch mężczyzn. Byli mocno zapuszczeni, na boku mieli miecze, a ich zbroje były praktycznie posklejane z innych, swego rodzaju niejednolite kupki materiałów, kolczug, pasów oraz metali.
- Stój! - zawołał jeden z obwiesi - stój powiedziałem!
Oboje podeszli do Art'a wyciągając broń, a Art jakby niewzruszony.
- Czego? - odpowiedział spokojnie.
- Ładna ta sakiewka, a i ładnie brzęczy jak idziesz - jeden z obwiesi mieczem dotknął sakiewki.
- Odłóż to, a nie zrobię Ci krzywdy...
- Wiesz... Może i jesteś świetnym wojownikiem, ale NAS jest DWÓCH, a Ty - JEDEN!
Art wyciągnął dwa miecze tak szybko, że bandyci nawet się nie spostrzegli. Przystawił on im klingi do szyi, jednak oni zrobili to samo, w końcu mieli mimo wszystko na to czas.
- No tego to się nie spodziewałem. Nieeeeźle, młodziutki, a cwany! Ale...
Nagle w stronę Arta szybowała strzała. Leciała niezbyt celnie, jakby niewycelowana w żaden punkt ciała, ale jednak wycelowana w niego...


Bastion, plac ćwiczebny
Pamiętajcie - wykrzyknął nauczyciel - SZYBKOŚĆ PONAD SIŁĘ! Chce byście kiedyś... chociaż to jest niemożliwe... Odbijali nawet strzały przeciwnika! Macie być najlepszym pokoleniem jakie się narodziło. Macie być wybawieniem!
- Ale... Mistrzu, czy... - zapytał niepewnie Ian
- Tak, Ianie?
- Czy komukolwiek się to udało?


Obrzeża Nowego Harkween
Art z największym impetem jaki miał, z całą siłą, z całym skupieniem wymachnął dwa miecze w stronę trajektorii strzału. Odbił. Jego oczy nie dowierzały temu co zrobił. Ale to była chwila jego słabości. Miecz jednego z bandytów uderzył go w kolano, upadł na ziemie. Bandyci nie tracili czasu, od razu wymierzyli w jego głowę miecze, jednak Art opanował już myśli, ruchy i szybko jednym ruchem wybił jednemu miecz, a drugiemu kopniakiem wymierzonym w bok kolana wybił staw i upadł, a on sam szybko wstał szybkim cięciem przeciął tętnice szyjną drugiego bandyty, który był zdezorientowany jego szybkością i łapiąc się za szyje cały chlupiąc się we krwi, również upadł, a Art wymierzył w tym samym wzrokiem trzeciego z nich i ruszył. Jednak nie było po nim śladu, jakkolwiek by nie szukał. Po poszukiwaniu i odpłynięciu adrenaliny Art poczuł silny ból w kolanie, pozbierał się i ruszył ku miastu.

Offline

#7 2015-02-02 00:43:42

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.93

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Drugi pierścień
Karczma

7d432764399c8d1359ee5326fdac1537-d39rayp.jpg
Themo siedział przy barze popijając piwo. Przysłuchiwał się przy tym rozmowom prowadzonym przez bywalców. Zwykle były one błahe, dotyczące życia codziennego. Pijaczki używały głównie dwóch czasów: kiedyś było lepiej i jutro będzie gorzej. W zasadzie nic ciekawego, póki pewien brodacz usiadł obok Themo i zamówił wodę. Wymienili się spojrzeniem.
-Ty jesteś Themo?
Powiedział tajemniczy człowiek.
-Zależy kto pyta i czego chce.
-Jestem jednym z mędrców Bastionu. Organizujemy wyprawę do starego klasztoru. Zrobiliśmy rozeznanie wśród ludzi i wydaje nam się, że jesteś jedną osobą, która mogłaby nas ochraniać w trakcie wyprawy. Słyszeliśmy o twoich podróżach stąd do Nowego Harkweenu. Robią wrażenie.
To był grom z jasnego nieba. Czytał o nim tyle książek. Wszystkie bóstwa, jakich już nie ma miały tam swoich wyznawców. Jeśli miał gdzieś poznać odpowiedzi to ten budynek był jednym z niewielu miejsc, w których mógł to zrobić.
-Kiedy wyruszamy?
-Spodziewałem się takiej odpowiedzi. W najbliższym czasie ktoś się do ciebie odezwie. Bywaj.
Wyszedł z karczmy zostawiając nienaruszoną szklankę wody i kilka monet.

Offline

#8 2015-02-02 01:27:29

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Przed murami Harkween
Art doszedł powoli do palisady, a przed murami jego oczy zastały widok, który nawet w najgorszych dzielnicach i ostatnim pierścieniu Bastionu nie istnieje. Nędzą, brud i smród. Wszystkie chaty były posklejane z byle jak pozbijanych desek i szmat. Chatki te były tylko prowizoryczne, przyklejone do murów i jego obrzeży, ażeby chociaż te prymitywne palisady ich chroniły. Szybko jednak doszedł do bram murów, a po jego przekroczeniu wcale nie było tak lepiej, bo pomimo, że domy, chaty czy inne budowle były lepsze, to ludzie nadal zdawali się w dużej części żyć w brudzie. Jednak ból w nodze mówił mu, że szybko musi znaleźć kogoś, kto mu pomoże oraz miejsce, w którym się dowie więcej o swojej misji.


Nowe Harkween
Tak oto trafił na większą chatę wraz z tabliczką przed wejściem "Zielarka Monya", nie zastanawiając się wszedł do środka.


W środku panowało ciężkie powietrze, powoli przeszedł pierwszym obudowanym korytarzem, a gdy wyszedł na hol zastał widok wielu rannych, wielu chorych leżących na łóżkach. Wokół nich pielęgniarki wydawały się tylko tańczyć, jednak panowała tam dziwna czystość, która kontrastowała mocno z tym co jest na zewnątrz. Art stanął pośrodku sali, a zaraz jedna z pielęgniarek do niego podeszła.
- Niestety, nie mamy miejsc!
- Zapłacę - złapał mieszek - sporo. A to tylko kolano...
- zamyśliła się, po czym dodała - Dobrze, więc chodź za mną.
Pielęgniarka zaprowadziła go przed drzwi.
- Tutaj, zapukaj, wejdź.
- Dobrze, dziękuje - po czym Art wszedł przez drzwi.


- Nie mam teraz czasu - rozwścieczyła się kobieta w pokoju za drzwiami - nie teraz!
- Pani, potrzebuje tylko okładu na kolano. Zapłacę - pokazał mieszek
- Widzisz... Widzisz co się dzieje. Przepraszam Cię za obecną sytuacje, chłopcze, jednak... Obecne czasy nie sprzyjają nam - ludziom. Ale czy kiedykolwiek sprzyjały?
- Pani, ta noga potrzebuje okładu póki nie puchnie - Art wskazał kolano
- Dobrze już dobrze, siadaj - powiedziała wstając i podchodząc do usiadającego Arta - noo, pokaż mi je!
Art ściągnął but, podwinął nogawkę i pokazał kolano. Kobieta delikatnie je sprawdziła, po czym wstała do szafy, wzięła szmatę, którą namoczyła czymś dziwnym, odłożyła na półkę i wzięła dziwne liście do moździerza, rozbiła i posypała szmatą, którą obwiązała kolano mocnym uściskiem. Kolano w tym momencie mocno zapiekło, jednak Art nie dał temu znaku.
- Gdzieś się tak urządził? Jest stłuczone i lekko rozcięte. Jednak zagoi się, nic poważnego. Po prostu na nie uważaj.
- Długa historia - dodając - a gdzie mógłbym się tu dowiedzieć czegoś ciekawego?
- Chyba najlepsza będzie karczma "Czarna czapla", jest to melina, ale jak wszystko w tym zapchlonym mieście. Jesteś z Bastionu, prawda?
Art wstał nie reagując na pytanie, wyciągnął z mieszka parę monet i rzucił na blat, po czym wyszedł z izby jakby zapomniał o wszystkim wokół. Wyszedł na ulicę, mieszkańców zapytał o drogę do karczmy, po czym ruszył.

Offline

#9 2015-02-02 01:48:27

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Drugi pierścień
Karczma
Skull wszedł do karczmy. Starsi bywalcy karczmy nawet na niego nie patrzyli. Maska potrafiła przerazić. Poza tym Skull nigdy nie odwiedzał karczmy by się pożywić lecz zawsze by załatwiać interesy. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciał się w to mieszać. Choć co ciekawsi rzucali na niego okiem. Zawsze przychodził pierwszy. Potem czekał na drugiego. I tym razem tak się stało. Po pewnym czasie do karczmy zawitała postać wy podobnym płaszczu co skull. Jednak to nie był Venom.
Osobnik: Mistrzu.
Skull: Nightmer.
Przysiadł się. Jak na zabójce był młody. Cholernie młody. Miał około dziewiętnastu lat. Skull nie lubił kiedy nazywał go Mistrzem ale ostatecznie przestał to wypominać. Skull nie zdradzał tego ale od wejścia do karczmy zwrócił uwagę na Themo, którego widział tu pierwszy raz. Cokolwiek miał dla Nightmera teraz było to nieważne.
Skull: Co powiesz na test sprawności?
Nightmer: Test sprawności? To klasyfikuje się w kategorii trzy na trzy.
Skull: Więc co mówi przeznaczenie?
Chłopak wyciągnął spod płaszcza kość hazardową. Podrzucił ją w górę po czym złapał w zaciśniętą pięść. Otworzył dłoń. Sześć.
Nightmer: Biorę to.
Skull: Widzisz tego mężczyznę.
Wskazał Themo.
Nightmer: Mam go zabić?
Skull: Nie!
W tym momencie spod zębów jego czaszkowej maski buchnęła chmura gazu. Specjalny mechanizm, który reagował na stan nerwowy Skulla. Dodatkowo dodawał mu więcej mroku.
Skull: Ukradnij mu sakiewkę. Spotkamy się przy wieży strażniczej.
Skull wyszedł z karczmy. Po kilku minutach Nightmer również wstał. Zmierzał ku wyjściu i przeszedł obok Themo. Kiedy mężczyzna zorientował się co jest grane młodzieniec ruszył z sakiewką pędem na zewnątrz i przez ulice.


Nowe Harkween
Kiedy Art zmierzał w kierunku karczmy niczym rozpędzone konie drogę przecięło mu dwóch zakapturzonych ludzi. Po chwili tą samą ścieżką biegli strażnicy miejscy. Normalnie by to olał ale kiedy obmacał pas. Oczywiście! Sakiewka magicznie się rozmyła.
Ulice Harkween
Blejd i Fiona kontynuowali ucieczkę przed strażą.
Blejd: Tędy jest skrót.
Fiona: Ty i twoje skróty. Dobrze, że Skull nas teraz nie widzi.
Blejd: Skoro mowa o Skullu. Zawsze to mówi byśmy szlifowali swoje zdolności.
Podrzucił w dłoni mieszek.
Fiona: Okradłeś przechodnia? Nie sądzisz, że mamy ważniejsze rzeczy na głowie.
Blejd: Przechodnia? Nie wiadomo kogo zabił by zdobyć tyle złota. Poza tym co może lepiej szlifować zdolności niż kradzież kieszonkowa podczas ucieczki?
Fiona: Jeśli Skull znów przydzieli mnie z tobą do grupy to się powieszę.
Blejd: Jesteś słodka gdy się złościsz.

Offline

#10 2015-02-02 02:32:31

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.93

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Drugi pierścień
Ulice

Themo wstał i wyszedł z karczmy zaraz za złodziejem. Po drodze ściągnął łuk z pleców i nałożył strzałę. Gdy znalazł się przed drzwiami napiął cięciwę i wycelował przymykając prawe oko. Czas jakby zwolnił. Dzięki magicznemu tatuażowi mógł wypatrzyć cel i przymierzyć w ułamku sekundy. Zwolnił strzałę, która pomknęła po wyliczonej wcześniej kategorii trafiając prosto w dolną część kręgosłupa przestępcy. Upadł na ziemię. Przeżyje, ale z uszkodzonym rdzeniem kręgowym zostanie kaleką. Przynajmniej nie popełni znów błędu, jakim jest uciekanie po prawie pustej ulicy. Za mało osób tu było, by zginąć w tłumie. Nie skręcił też w żadną boczną uliczkę. Jednak Themo tak zrobił. Nie zależało mu na sakiewce. Zostawił rannego Nightmera wraz ze skradzionymi pieniędzmi. Teraz uciekł i chciał się przedostać do pierwszego pierścienia, by spotkać się z mędrcami, z którymi miał wyruszyć do klasztoru.

Offline

#11 2015-02-02 12:46:20

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Drugi pierścień
Ulice
Skull podszedł do leżącego Nightmera.
Skull: Przyjmujesz na siebie strzały? To coś nowego.
Nightmer: Myślałem, że będzie mu zależeć na tym złocie.
Wyjął spod płaszcza metalową blachę, w którą wbiła się strzała.
Skull: A gdyby celował w serce?
Nightmer: To było mało prawdopodobne ale zabezpieczyłem się.
Wyjął drugą nienaruszoną blachę.
Nightmer: Chciałem zobaczyć jego minę jak podejdzie do mnie, a ja nagle się podniosę i zacznę uciekać. Byłby to wspaniały widok.
Skull: Wstawaj.
Podał mu rękę i pomógł wstać.
Nightmer: Co teraz?
Skull: Miałem dla ciebie zlecenie.
Nightmer: Oh?
Rzucił kością. Dwa.
Nightmer: Nie tym razem.
Skull: Ty chyba specjalnie podkręcasz tę kość.
Nightmer: Gdzieżbym śmiał.
Nightmer ruszył w swoją stronę. Wtedy w mgnieniu oka Skull wyciągnął ku niemu dłoń i wystrzelił z ukrytej kuszy. A chłopak niczym Majkel Pierdolony Czekson zrobił taneczny ślisk i bez problemu uniknął strzału.
Nightmer: Hę?
Skull: Chciałem się upewnić, że nie wyszedłeś z formy.

Offline

#12 2015-02-02 19:09:51

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Ciemna uliczka, Nowe Harkween
Dwójka złodziejów przemierzała uliczki Harkween, jednak Art doskonale spostrzegł ich. Ruszył boczną uliczką i gdy nieco idąc od siebie się oddalili zaatakował.
Szybko wyskoczył bokiem, przygwoździł do ściany, ręką przyblokował złodzieja, a drugą przystawił miecz by jednym ukłuciem mógł zabić.
- Mieszek, ale już - wykrzyknął w stronę dziewczyny - JUŻ!
Dziewczyna wskazała, że ma go gość, którego Art trzyma. Ręką z mieczem znalazł mieszek, uderzył łokciem złodzieja w twarz i odskoczył.
- Nie mam na Was czasu, ale... - dodał wykrzywiając twarz - następnym razem zginiecie.
Art po tym incydencie drogą ku karczmie, jednak tym razem był czujny. Zrozumiał, że to nie jest Bastion. To całkiem inny świat niż ten, w którym żył w zamknięciu.


Karczma "Czarna Czapla"
- Coś podać? - zawołał karczmarz
- Jakąś strawę - ściągając kaptur i siadając do jednego ze stolików
Jednak jego spokój nie trwał długo. Po chwili dołączyło do niego czterech pijanych mężczyzn. Od razu zauważyli nowego, innego.
- Nowy, młodzieniaszek, kuurde. A skąd tyyyle złota? Pokaż no - powiedział i sięgnął ręką ku Artowi, któremu to się nie spodobało. Art jednym ruchem przyblokował rękę, wykręcił i skręcił kość. Mężczyzna zawył z bólu.
- Spooookojnie - powiedział inny mężczyzna z tyłu - tyle, tyyyyle!
- Więc łapy przy sobie - odpychając mężyczne do tyłu, który zaczął zwijać się przez chwili z bólu, po czym wstał i odszedł ze swymi kompanami.
Jednak Art wiedział, że tym samym zwrócił na siebie uwagę. I tym samym kolejna osoba do niego przysiadła się. Jednak całkiem inna, dużo lepiej odziana w skórzany pancerz z kapturem oraz trzeźwa.
- Podobasz mi się - powiedział mężczyzna - lubimy takich jak Ty. Bez wyrazu czegokolwiek.

Offline

#13 2015-02-03 15:08:01

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.93

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Brama pomiędzy drugim a pierwszym pierścieniem

gate_by_tituslunter-d5sbrx9.jpg
Themo widział osobnika, który go okradł. Widział go w karczmie, razem z towarzyszem. Domyślał się, że to jakaś potężna grupka. A on zabił ich pobratymca. Przynajmniej tak mu się wydawało. Tym bardziej, że wyczuł w tym z czaszką coś dziwnego. Jego życie było zagrożone, więc musiał uciec. Wolał się wycofać niźli walczyć z nimi. Przynajmniej teraz. W drugim i trzecim pierścieniu łatwo mógłby paść ofiarą, więc postanowił udać się do pierwszego. Niestety, przy bramie zatrzymała go straż.
-A dokąd to?
-Jestem umówiony z uczonymi.
-I? Z tego co mi wiadomo nie umawiają się z byle śmieciami.
-Pan nie rozumie. Mają do mnie pewien interes.
Chciał sięgnąć po sakiewkę, lecz ta została mu skradziona. W myślach wyrecytował wszystkie przekleństwa jakie były znane.
-Mam ich ochraniać podczas wyprawy.
-Dlaczego mieliby wziąć kogoś takiego zamiast wybrać kogoś z elity?
-Dlatego, że elita rzadko kiedy wychodzi za miasto, a ja od pięciu lat zajmuję się ochroną karawan i wypraw pomiędzy Bastionem a Nowym Harkween? I nikt pod moją opieką nie stracił życia na szlaku.
Wtedy się wtrącił drugi strażnik.
-Jeśli to prawda pójdziesz z nami. Jeśli nie, będziesz miał kłopoty.
-Serio, Jorty? Wierzysz mu?
-Tak. Niech zostawi tu broń i wejdzie. Zaprowadzimy go.
Themo oddał miecz i łuk w ręce straży i udał się pod eskortą do siedziby uczonych.

Offline

#14 2015-02-03 16:34:49

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Nowe Harkween
Ciemna uliczka
Fiona Nie miałabym nic przeciwko gdyby poderżną ci gardło.
Blejd: Jak słodko. I tak się zemściłem. Nożykiem narysowałem mu fiuta na ubiorze.
Fiona: Nie lepiej było go zabić.
Blejd: Nie miałem pewności czy w fazie agonii mógłby pchnąć ostrze, a poza tym to nie mógł być zwykły zwiedzający. Obstawiam wojskowego z Bastionu. Skull mógłby nam za to urwać głowy.
Fiona: Skoro mowa o Skullu. Cel zlikwidowany. Lepiej wracajmy go o tym zawiadomić.


Bastion
Pierwszy pierścień
Ciemna uliczka
Strażnik: Nie powinienem tego robić.
Skull: Przestań się mazać.
Strażnik: Nie powinieneś się tu pokazywać Skull. Wszyscy myślą, że nie żyjesz albo, że uciekłeś do Harkween. Ba! Niektórzy mówią, że przyłączyłeś się do kultystów.
Skull: To nawet lepiej. W ich umysłach powinienem przestać istnieć.
Strażnik: To prawda co mówili? To, że jesteś...
Rozejrzał się na boki.
Strażnik: ... opętany?
Skull: Kiedyś miałem ich za największych wariatów tego świata. Cóż za paradoks. Mniejsza z tym. Masz to co chciałem?
Strażnik podał zabójcy jakieś dokumenty.
Strażnik: Nie za wiele tego. Wiadomo, że nazywa się Themo. Włada czymś w rodzaju magią. Resztę znajdziesz tutaj. Wynajęli go do zbliżającej się wyprawy. Jeśli mogę wiedzieć. Kim on jest?
Skull: Też chciałbym to wiedzieć.
Powiedziawszy to szybko zaczął oglądać dokumenty. Wszystko było. Schował je pod płaszcz.
Strażnik: Więc czemu cie tak interesuje?
Skull: Naprawdę chcesz to wiedzieć?
Strażnik: T-Tak.
Skull: Nie wiem kim jest ale wiem jedno. Pięć lat temu kiedy to całe gówno się wydarzyło on tam był. Zamierzam dowiedzieć się co ma wspólnego z kultystami i Plagą.
Powiedziawszy to w mgnieniu oka z jego górnej części przedramienia wysunęło się grube i szerokie ostrze, którym przeszył strażnika. Strażnik zaskomlał.
Skull: Pytałem się czy naprawdę chcesz to wiedzieć. Teraz nie ma odwrotu.
Ofiara padła na brukowany chodnik. Skull wyciągnął spod płaszcza flakon i wylał jego zawartość na zwłoki. Ciało zaczęło się rozpuszczać. Co jak co ale dbał o to by żaden umarlak nie narodził się w mieście.

Offline

#15 2015-02-03 21:36:15

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Karczma "Czarna Czapla"
- Potrzebujemy takich jak Ty, chłopcze. Zapewne domyślasz się kim jestem. Zapewne zrozumiałeś to, że to nie w ludziach tkwi klucz! Przyjdź dziś o dwudziestej pierwszej godzinie na zachód od tej dziury, znajdziesz grotę... Z pewnością znajdzie ją ktoś taki jak Ty - powiedział mężczyzna, Art pozostał bez słowa, a sam mężczyzna opuścił karczmę, jakby pewny zgody Art'a.
Po chwili przyszła do niego strawa - wieprzowina w sosie z ziemniakami. Każdy na niego spoglądał, jednak zjadł nie zważając na to, zapłacił i wyszedł.


Nowe Harkween
Przeszedł na rynek, pooglądał stragany, jednak stwierdził, że sprzęt jaki jest dostępny w tym mieście nie ma porównania do najgorszego w Bastionie. Tak i przeczekał jakiś czas, i wyruszył za miasto, na zachód. Niedługo mu zeszło znaleźć w ciemnościach grotę wraz z pochodniami oraz mężczyznę przed nią. Tak więc nie zwlekał i podszedł.
- Jesteś w końcu - powiedział tajemniczy mężczyzna do Art'a - czekaliśmy na Ciebie.
- Byłem umówiony
- No przecież wiem - powiedział mężczyzna uśmiechając się do Art'a - nooo, nie było dla nas zaskoczeniem, że pojawi się kolejny. Bierzcie go chłopaki! - kiwnął głową.
- Co? - Art wyciągnął miecz - co to ma znaczyć?
- Nie jesteś pierwszy!
Art wyciągnął broń przed dwóch idących ku niemu mężczyzn, jednak za nim było ich o wiele więcej. Tak i dostał w kolano oraz w głowę obuchem. Nie miał szans. Padł.

Offline

#16 2015-02-04 01:13:57

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.93

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Pierwszy pierścień
Siedziba uczonych


Strażnicy doprowadzili Themo pod bramę i zaczęli rozmawiać z uczonymi. Oczywiście pilnowali go przy tym. Themo słyszał tylko ostrą wymianę zdań. Lecz ta skończyła się gdy wkroczył brodacz, z którym widział się w karczmie. On odesłał strażników i zaprosił wojownika do siebie.


Chodź za mną. Pewno domyślasz się naszego celu, lecz nie rozumiem co cię podkusiło, żeby tu przychodzić.
Themo rozglądał się po siedzibie. Zamiast klasycznych ścian były półki z książkami. Pełno książek.
-Pewne problemy w drugim pierścieniu. Wolałem tu przyjść.
Po przejściu korytarza brodacz otworzył drzwi do sali narad. Tam był okrągły stół. Uczony wskazał wolne krzesło i sam zajął miejsce. Po chwili pozostali zaczęli się schodzić i wszystkie miejsca się zapełniły.
-Panowie. Zebraliśmy się nieco wcześniej z przyczyn od nas niezależnych...
-Ten rzezimieszek ma tupet, aby tu przychodzić.
-Słuchajcie, jeśli mamy ustalać wszystkie zasady, zróbmy to teraz.
-Jeszcze nie ma pełnego składu.
-Racja. Ale powiedzmy naszemu nowemu członkowi, czego jeszcze nie wie. Więc wybieramy się do klasztoru.
-Coś, czego nie wiem...

Offline

#17 2015-02-04 01:27:09

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion, Pierwszy pierścień, Siedziba uczonych
- Więc... - chrząknął jeden ze starców
- Więc jak pewnie wiesz - wtrącił następny - klasztor, który leży na północy jest miejscem bardzo dziwnym. Było to miejsce, które plaga powinna dopaść najpóźniej, oraz...
- oraz jedno z bezpieczniejszych - kolejny się wtrącił
- tak, tak - pierwszy z rozmówców także się wtrącił -  a jest tam niebezpiecznie. Wszystkie ekspedycje kończyły się klęską. Jednak tym razem...
- Tym razem chcemy poprowadzić ekspedycje tak jak należy. - wtrącił i dokończył następny z nich - Tym razem chcemy wziąć tam najlepszych z najlepszych, a możliwe, że odnajdziemy klucz do tego wszystkiego. Być może jeszcze odnajdziemy klucz do ratunku dla tego świata, a nawet jeśli nie... Jesteśmy pewni, że kryje to miejsce w sobie wiele rzeczy, które pomogą nam zrozumieć świat i poznać historię. Dlatego potrzebujemy ludzi takich jak... Ty!


Ciemna cela, nieznane miejsce
Art obudził się. Był związany, a jego głowa dudniła z bólu, jak i kolano, które już wcześniej było uszkodzone. Był w celi, bardzo małej, związany, ale i dzieliły go kraty z zamkniętymi drzwiami. Było tak ciemno, że nie mógł dostrzec nic poza celą, w której się znajdował. Postanowił więc przeczekać. Wyprostował kolano i tak też poczekał do zapalonej pochodni...

Offline

#18 2015-02-04 02:14:35

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Drugi pierścień
Kryjówka Czaszki Umarłego
Skull przeglądał akta dotyczące Themo. Nieoczekiwanie w siedzibie pojawił się Venom.
Skull: Masz coś?
W dłoni zabójcy ukazała się teczka z aktami.
Venom: Akta dotyczące misji związanej z kultystami.
Skull zabrał głowę znad dokumentów.
Skull: Pokarz mi je.
Venom: Nie zamierzam. Te akta trafią do szlachty zgodnie ze zleceniem. Mówiłeś, że to nie jest sprawa osobista więc nie musisz ich przeglądać.
Skull: Chcę się upewnić, że to co tam jest zadowoli naszych klientów.
Venom: Zadowoli, spokojnie. Masz moje słowo. Chyba, że mi nie ufasz.
Wygrał. Skull musiał ustąpić. Od początku chciał wykorzystać sytuację by poznać informacje o kultystach jednak nie podejrzewał, że Venom będzie aż tak uparty.
Skull: Skoro ręczysz za to, to nie mam się o co martwić.
Venom: A tak przy okazji. Dotarły do mnie plotki o śmierci celu w Nowym Harkween. Blejd i Fiona powinni jutro się zjawić.
Skull: Jak ich spotkasz daj im wolne. Natomiast znajdź i każ Nightmerowi się ze mną skontaktować.
Venom: A co ze mną?
Skull: Masz zadanie. Jesteś z nas wszystkich najlepszym infiltratorem. Od razu mówię, że to sprawa osobista.
Venom: Czy to coś jest związane z kultystami.
Chwila ciszy.
Skull: Nie.
Kolejna chwila ciszy.
Venom: Więc o co chodzi?
Skull: Chcę żebyś kogoś dla mnie śledził.

Offline

#19 2015-02-04 02:41:19

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.93

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Pierwszy pierścień
Siedziba uczonych


-Najlepszych. Ja bez kogoś z oddziałów specjalnych się nie ruszam!
Drzwi się otworzyły jak na zawołanie i do sali pewnym krokiem weszła kobieta, która stanęła na baczność przy najstarszym człowieku.
-Pułkownik Achaja melduje się.
-Spocznij.
Zajęła miejsce przy stole i zimnym wzrokiem rozejrzała się po zgromadzonych. Jej spojrzenie spoczęło na Themo. Osobnik, o którym nigdy wcześniej nie słyszała teraz zasiadał z elitą Bastionu.
Pani pułkownik jest tutaj jako oficjalny przedstawiciel służb specjalnych i ona idzie z nami na wyprawę. Teraz, kiedy znane są cele i skład możecie się rozejść. Wyruszamy kiedy spadną pierwsze śniegi.
Wszyscy wyszli z sali. Został jedynie Themo i brodacz, który go zwerbował.
-Powiedzieli, że możemy się rozejść.
-Mógłbym u was zostać do czasu wyprawy?

Offline

#20 2015-02-05 23:17:56

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Ciemna cela, nieznane miejsce
Ciemność rozświetliła pochodnia, a z niej wyłoniła się postać, jednak z niej nic nie wynikało. Była ona cała odziana w czarnym płaszczu z kapturem. Wiedział, że celem postaci jest on i się nie mylił. Postać zbliżała się do Art'a bardzo powolnym krokiem, a po chwili rozszedł się głos postaci, bardzo metaliczny i przeraźliwy, niczym demon w postaci człowieka.
- Wstajemy. Czas pogadać, nie sądzisz? - powiedziała postać
- Czego ode mnie chcecie?
- No, wstawaj - jakby kompletnie nie zważając na słowa Art'a - no, juuż!
Postać była już przy jego celi, otworzyła ją, a Art wstał lekko się chwiejąc. Czuł nadal kolano. Posłusznie podszedł do postaci i ruszył za nią. Szli długo, długimi i krętymi korytarzami wyciosanymi w skale, bardzo surowymi, a jedyne co je ozdabiało do od czasu do czasu drzwi oraz pochodnie. W jego głowie było tylko jedno pytanie - gdzie jestem?


Bastion, plac ćwiczebny, kilka lat wcześniej
Wszyscy się rozeszli, jednak mistrz walki kazał Artowi zostać. Gdy na placu już nikogo nie było...
- Art, jesteś inny niż reszta. Rozumiesz co to znaczy, prawda?
- Tak, mistrzu - odpowiedział Art, jakby bez zaskoczenia pytaniem. Doskonale rozumiał swój los. Już zrozumiał go jakiś czas temu.
- Będziesz potrzebny dla ludzi. Jestem tego pewien. Widzę w Tobie kogoś więcej - dodał mistrz. Jednak Art pozostał bez słowa na to zdanie. Tak też i on się rozszedł.

Offline

#21 2015-02-06 02:50:32

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.94

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Pierwszy pierścień
Siedziba uczonych
Biuro najwyższego


Przestronne pomieszczenie z jednym biurkiem pod ścianą. Dzięki wielkim oknom na jednej ze ścian wpadało tam sporo światła. W odróżnieniu od pozostałych pomieszczeń nie było tam żadnej półki z książkami. Na jednej ze ścian wisiały obok siebie trzy mapy. Jedna, starego świata. Druga już nowego  z zaznaczonym obszarem ogarniętym plagą i trzecia, Bastionu. Po przeciwległej stronie był tylko sejf. Do wielkich, drewnianych, zdobionych drzwi rozległo się pukanie. Starzec siedzący przy biurku odłożył pióro do kałamarza i zwinął pergamin na którym pisał.
-Proszę.
Drzwi bezgłośnie uchyliły się i do pomieszczenia weszła Achaja. Zamknęła wrota za sobą i wyprostowana, żołnierskim krokiem zmierzała do biurka.
-Wzywał pan?
-Tak. Jak widziałaś wyprawa jest prawie skompletowana. Jednak jak wiesz udadzą się tam najlepsi. Potrzebujemy jeszcze jednej osoby.
Podsunął pani pułkownik teczkę.
-Znany jako Skull. Dawny członek elitarnych oddziałów. Swego czasu miał własne komando. Jednak po nieudanej akcji zmienił się. Po czasie odszedł ze służby i zniknął. Jego szczegółowe akta są zapisane w tej teczce. Poznasz go po stalowej masce.
-Mam go odnaleźć i nakłonić do udziału?
-Dokładnie. Podejrzewamy, że on może być jednym z kluczy do tego, co się stało.
-Zrozumiała. Jeśli mogę spytać o tego nowego...
-Nazywa się Themo. Więcej dowiesz się z czasem.
-Jak mam z kimś pracować nic o nim nie wiedząc?
-Słuszna uwaga. Jednak my sami mało co o nim wiemy. Teraz odmaszeruj.
Achaja skłoniła się głową i wziąwszy teczkę udała się do wyjścia.
-Aha, to tajna misja, więc zrób to dyskretnie.

Offline

#22 2015-02-06 14:43:58

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Kryjówka Czaszki Umarłego
Skull właśnie skończył ostatnią lampkę wina. Nałożył na twarz maskę i zaczął zasuwać jej pasy oraz zamykać zamki. Podłączył rurki do oddychania. W oczach stalowej twarzy ponownie rozpaliło się czerwone światło. W tym samym czasie doszedł Venom.
Skull: I?
Venom rzucił na stół kilka teczek.
Venom: Akta reszty uczestników. Poza tym całym Themo nic wartego uwagi. Z wyjątkiem jednej.
Spośród sterty teczek wysunął jednej i przysunął do Skulla.
Skull: "Jednej"?
Venom: Uważasz, że kobiet należy nie doceniać.
Skull: Tego nie powiedziałem.
Venom: Ale zareagowałeś.
Skull postanowił nie drąrzyć tematu. Otworzył teczkę pani pułkownik.
Venom: Macie wiele wspólnego. Obydwaj byliście prymusami w elitarnych oddziałach.
Skull: W przeciwieństwie do ciebie. Ty się zawsze obijałeś.
Venom: Jednak ona...
Skull: Jednak ona ciągle walczy po przegranej stronie.
Venom: Chciałem to ująć bardziej tak by to ciebie zabolało. Coś typu "Jednak ona ciągle ma karierę wojskową". Zemściłbym się za te obijanie.
Skull: Nie bądź śmieszny Venom. Obydwaj nie widzieliście tego co ja. Ludzki upór tylko odwleka to co nieuniknione. Z potęgą Plagi nie można się równać.
Venom: Skoro mowa o odwlekaniu nieuniknionego. Nightmer ostatnio strasznie się opierdala. Od dawna nie wykonał żadnego zabójstwa. "Przeznaczenie" mu nie pozwala. Jak matkę kocham kiedyś wyrzucę tę jego jebaną kość do wody.
Skull: Rzuciłby się za nią w ogień.
Venom: Dlatego jest głupi. Czemu Skull? Czemu tamtego dnia wziąłeś go. Mogłeś przejść koło tamtej budowy i nic nie zrobić. A jeśli już musiałeś kogoś zabrać to czemu akurat jemu. A jeśli znów mi powiesz, że taki miałeś kaprys to cie jedne.
Skull: Chcesz wiedzieć co mną wtedy kierowało tamtego dnia?
Venom: Tak do cholery!
Skull: Kiedy wtedy na niego spojrzałem ujrzałem siebie. Strach przed jutrem. Że to inni kierują moim życiem. Wierz dobrze jak ja, że w oddziałach specjalnych nie ma miejsca dla słabych. Musisz ukryć swoje emocje, swoje prawdziwe ja i być najlepszym. Nie ma tam miejsca na to co myślisz. Twoje słowo się nie liczy. Musisz być posłuszną kukłą. Byłem najlepszy? Owszem. Bo wczułem się w rolę lidera. Jak kazali skakać, ja pytałem się jak wysoko. Właśnie ten strach w nim wtedy ujrzałem. Strach przed życiem. Odziały specjalne mnie wypaczyły. Nie ma już prawdziwego mnie. Skryłem go tak głęboko, że już sam nie mogę go dosięgnąć. Mógłbyś odczepić rurki, rozwiązać pasy, odpiąć zamki i zdjąć mi tą maskę, ale wtedy nie ujrzałbyś nic innego poza kolejną maską. Bo czymże są maski jak nie ścianami, za którymi się kryjemy przed światem, który nas otacza.


Kilka lat wcześniej
Nowe Harkween
Lał mocny deszcz. Skull i Venom przechodzili przez plac budowy. Kto zajmował się wtedy budowami jak nie niewolnicy. Byli każdego wieku. Dorośli, starcy i dzieci. Wszyscy w starych, brudnych łachmanach przenosili materiały budowlane.
Venom: Skull, nie zatrzymujmy się. Nie minie dużo czasu zanim straż zorientuje się, że ten kapłan nie żyje.
Skull: przecież to oni zapłacili nam za zabicie go.
Venom: Ale przecież tego nie zostawią. Zrobią teatrzyk przed ludem, że wszczęli śledztwo i tak dalej. Lepiej wracajmy do Bastionu.
Skull: Zaczekaj.
Wtedy ujrzał chłopaka. Miał około szesnastu lat. Skull ruszył w kierunku właściciela budowy.
Venom: Skull, gdzie ty idziesz?
Zaczepił grubego, łysego mężczyznę, który pobijał gorzałę.
Skull: Pan jest odpowiedzialny za tą budowę?
Mężczyzna obejrzał się na zamaskowanego przybysza, który przez chwilę wystraszył go swoim wyglądem.
Mężczyzna: A czego tu dziwolągu?
Skull: Odpowiadaj jak pytam!
Spod stalowej szczęki buchnęła smuga dymu.
Mężczyzna: Tak. O co chodzi?
Skull: Ile za tego chłopaka?
Wskazał dzieciaka, który zwrócił uwagę na zaistniałą sytuację.
Mężczyzna: Niewolnicy nie są na sprzedaż.
Skull: A może się jednak dogadamy?
Skull podrzucił w dłoni mieszek. Właściciel niewolników zaczął się namyślać.
Mężczyzna: Potrzebuję każdej pary rąk do pracy. Nie mogę w takiej chwili oddać jedną z nich.
Skull: To może mały zakład?
Grubas się zaciekawił. Skull zaczął grzebać po kieszeniach aż w końcu wyjął starą kość hazardową.
Skull: Jeśli wygram biorę chłopaka, a pan pieniądze. Jeśli przegram bierze pan pieniądze i mojego kumpla.
Venom: Że co?!
Mężczyzna: Stoi.
Venom: Jakie stoi?! Skull! Czy ty mnie właśnie postawiłeś w zakładzie?! Nie przyszło ci do tej pustej głowy by spytać mnie o zdanie?!
Skull: A zgodziłbyś się?
Venom: A może kurwa frytki do tego? Oczywiście, że nie!
Skull: No widzisz. Więc nie masz nic do gadania.
Mężczyzna: Skończ gadać pan. Jak gramy?
Skull: Prosto. Skala trzy na trzy. Jeśli wypadnie liczba od czwórki do szóstki wygrywam. Jeśli od jedynki do trójki jest pan zwycięzcą.
Mężczyzna: Ale pan nie będziesz rzucać! Pan to wymyślił, a więc na pewno pan jakoś podkręci tą kość. A poza tym skąd mam wiedzieć, że nie jest trefna?
Skull: Niech pan przetestuje.
Podał mu kość. Mężczyzna podrzucił ją kilka razy w dłoni. Za każdym razem wypadały przypadkowe liczby.
Mężczyzna: No to zaczynamy.
Skull: Chwila! Też nie chcę by pan rzucał. Może jest pan zawodowym hazardzistą.
Mężczyzna: Przestań się pan wygłupiać. Jak nie ja i pan to kto ma rzucać?
Skull spojrzał się na niewolników.
Skull: Niech chłopak rzuca. W końcu gra toczy się o jego wolność.
Mężczyzna: Niech będzie. Ej! Ty młody! Tak, ty! Szoruj tu!
Chłopak przybiegł najszybciej jak mógł.
Skull: Powiedz mi chłopcze. Wierzysz w przeznaczenie?
Chłopak milczał.
Mężczyzna: Odpowiadaj jak się cie pyta!
Skull: Spokojnie!
Wziął dłoń chłopaka i umieścił w niej kość.
Skull: Cokolwiek myślisz o swoim przeznaczeniu, wiedz, że teraz trzymasz je w swojej dłoni.


Teraźniejszość
Skull: Skąd miałem wiedzieć, że weźmie ten tekst z przeznaczeniem, aż tak dosłownie.
Venom: Wiem co ja wziąłem wtedy dosłownie. To, że mnie postawiłeś jakbym był jakimś przedmiotem.
Skull: Znowu się zaczyna.
Venom: Nie rozumiesz, że ja też mam uczucia!

Offline

#23 2015-02-06 15:57:22

Crayon00
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 53
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Ciemna sala, nieznane miejsce
Art został zaciągnięty do małej wyciosanej sali, ale tym razem oświetlonej. Mężczyzna wpuścił go do salki, wyszedł, a z przeciwnych drzwi wyszedł kolejny, tak samo ubrany, wyglądający identycznie. Cały w czarnych poobdzieranych szatach, które skrywały go całego. Podszedł.
- No, nooo, że Wy się jeszcze nie nauczycie... - uśmiechnął się mężczyzna mówiąc
- Dlaczego mnie tu pojmaliście?
- Nie udawaj głupka, chłopaczku. Doskonale wiesz kim jesteśmy i trafiłeś tam, gdzie trafić miałeś.
- Więc w takim razie - wtrącił Art - czego chcecie? Dlaczego jeszcze żyje?
- Pierwsze Ci zadam ważne pytanie, a potem... - na chwile zamilkł - sam się przekonasz.


Bastion, plac ćwiczebny, kilka lat wcześniej
Na arenie walczyli sparingi między sobą uczniowie. Pozostał tylko Art i Tall. Oboje wymierzyli w siebie miecze, ruszyli na siebie, miecze się skrzyżowały. Tall walczył jednoręcznym mieczem, nieco dłuższym niż dwa miecze Art'a. Walka nie była długa, Tall padł na kolana.
- Dość! - wykrzyczał jeden z mistrzów - Art wygrał. Daleko zajdziesz, Art...
- Dlaczego zawsze Ty - powiedział skrzywiony Tall patrząc na Art'a - dlaczego zawsze jesteś o krok ode mnie. Jeszcze kiedyś...


Ciemna sala, nieznane miejsce
- Uczeni w bastionie planują coś większego w tym starym klasztorze na północy, prawda?
- Nie wiem - powiedział szybko Art, bez zastanowienia - to moja pierwsza misja.
- I ostatnia. Mówisz prawdę, jesteś za młody. Wolałem jednak się upewnić. Noo, bierz go - zawołał mężczyzna, a zza drzwi przyszedł poprzedni, wziął Arta i szedł z nim dalej długimi korytarzami. Szli dość długo, ciągle takimi samymi korytarzami. Aż doszli.


Wielkie pomieszczenie, nieznane miejsce
Sala była wielka, również wyciosana w kamieniu. Ciągle się zastanawiał jak to możliwe jest, by takie miejsce było wyciosane w takiej skale. Jednak to miejsce było inne, bo na środku sali była arena, z której się nie dało wyjść. Na niej leżały tylko sterty kości i różne pozostałości po ludziach, którzy najwidoczniej tam skonali. Czyżby urządzali tu walki między więźniami?
Art nie musiał długo czekać na odpowiedź. Podeszli do krawędzi, wysokiej krawędzi nad areną, rozciął mu związane ręce i wrzucił. Upadł na sam dół, a gdy wstawał zobaczył tylko migające światła pochodni wokół areny. Przyszli patrzeć, ale na co?

Offline

#24 2015-02-06 16:39:07

TheMo
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 59
Windows 7Chrome 40.0.2214.111

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Drugi pierścień
Karczma


Achaja weszła do jednej z karczm, by pozyskać informację o celu. Ktoś tam na nią zagwizdał. Inny odważył się klepnąć ją w tyłek. Pułkownik odwróciła się i uderzyła go pięścią w szczękę. Ten aż spadł z krzesła. Na podłodze pojawiła się krew. Jego koledzy przestali się śmiać i ruszyli mu na pomoc. Jednak niedoszły amant miał roztrzaskaną szczękę i nie mógł nic mówić. Achaja przysiadła się do lady i czekała na barmana. Ten poznając w niej kogoś wysokiego rangą zignorował poprzednie zajście.
-Coś podać?
Rzekł nieco roztrzęsionym głosem.
-Informacji.
-Jakich?
-Chodzi tu człowiek w metalowej masce?
-Ano był tu parę razy. Jednak przeważnie pojawia się po tym, albo przed tym, jak ktoś w mieście tajemniczo ginie.
-Tak mówisz?
Położyła na ladzie kilka nowych monet, które barman szybko zgarnął do kieszeni. Achaja opuściła karczmę.

Offline

#25 2015-02-06 17:24:09

Xalex02
Administrator
Dołączył: 2015-01-31
Liczba postów: 74
Windows 7Firefox 35.0

Odp: Skraj ludzkości - setki lat po Pladze (471 rok)

Bastion
Kryjówka Czaszki Umarłego
Skull znów musiał uspokajać Venoma, który roztrząsał postawienie go w zakładzie. "Spokój" zakłócił Blejd i Fiona.
Blejd: Wróciliśmy!
Fiona: Wybacz Skull. Niestety dał radę wrócić.
Blejd: Bardzo śmieszne. Kupa śmiechu.
Skull: Dobrze, że jesteście.
Blejd: Cieszysz się na nasz widok? To zły znak.
Fiona: Nie przyzwyczajaj się. To ostatni raz kiedy ktoś cieszy się na twój widok.
Blejd: Czyż nie jest urocza?
Skull: Przejdźmy do interesów.
Venom: To ja się zabieram.
Skull: A ty dokąd? Będziesz mi potrzebny.
Venom: Zinfiltruj pierwszy pierścień Bastionu i bądź gotów do następnego zadania, wtedy pogadamy.
Zarzuciwszy ripostą, Venom opuścił grupę.
Skull: Chrzanić go. Jest robota.
Fiona: Wszystko ale nie z nim.
Skull: Niech będzie. Blejd, przeszukasz dom kupca Vilarnego.
Blejd: Czyli mam go okraść?
Skull: Jeśli nadarzy ci się okazja bierz co chcesz. Jednak twoim priorytetem będą dowody na zdradę Stowarzyszenia Wolnych Kupców i przejście do konkurencji.
Blejd: A jeśli takowych nie będzie a cel okaże się niewinny?
Skull: Nie słuchałeś? Powiedziałem co jest twoim priorytetem.
Blejd uśmiechnął się.
Blejd: Oh. Czyli członkowie Stowarzyszenia tak chcą się bawić. Da się zrobić.
Skull: Fiona. Znajdź Nightmera i powiedz, że będę czekać w karczmie. Będzie wiedział w jakiej.
Wszyscy wiedzieli co mieli robić.
Skull: Rozejść się.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
porno - zadymiarze - cheatforgames - smoczebractwostali - polishliferp